Jak piłam gorącą kawę, będąc matką niemowlaka?

Komfortowe życie

Z okazji zbliżającego się Dnia Matki postanowiłam podzielić się z Tobą opowieścią o tym, jak jako tak naprawdę niemłoda mama dziecka wołającego jeść co godzinę, także w nocy, zawsze piłam gorącą kawę?

Wprawdzie miało być o tym, jak próbowałam wnieść odrobinę równowagi do mojego życia zdominowanego pracą w terenie ( o czym pisałam tutaj).`Jednak do wpisu zainspirowała mnie rozmowa z koleżanką, w trakcie której powiedziałam o sobie, że jestem „nieogarniętą mamą”. Za co zostałam zrugana, że nie nieogarniętą, ale wyluzowaną 🙂 . Do wyluzowania jeszcze mi daleko, ale patrząc z lotu ptaka faktycznie dałam radę pić gorącą kawę. Nie zatrudniłam trzech niań, obie babcie są na drugim końcu Polski, mąż wychodził z domu o 8:00 i wracał o 18:00 albo nie wracał, bo był w delegacji, a jednak udało mi się.

Jeśli nie jesteś mamą, to mimo wszystko zachęcam Cię do dalszej lektury wpisu, gdyż rozwiązania, jakie podaję, mają zastosowanie wszędzie tam, gdzie chcesz zaoszczędzić czas, energię i uprościć sobie życie 🙂 .

Od razu zaznaczam, że nie było łatwo i musiałam uznać, że balans chwilowo jest niemożliwy i nie ma w tym mojej winy. Na początku okazało się, że macierzyństwo wymaga więcej sił i energii niż mam. Wymaga większych pokładów cierpliwości niż posiadam. Jest narażone na więcej krytyki niż jestem w stanie znieść. Wymaga większej odporności na własne lęki i obawy. Stawia przede mną przerastającą mnie konieczność wyborów i podejmowania decyzji.

Oczywiście na początku wpadłam i przygniotła mnie moja perfekcjonistyczna natura próbująca ogarnąć wszystko. Tymczasem okazało się, że tu najbardziej przyda się nie tyle sztuka robienia wszystkiego w idealny sposób, ale sztuka wybierania tego, czego robić nie będę, nie chcę, nie mogę, bo czas chcę podzielić na zaopiekowanie się dzieckiem i…sobą. Na więcej nawet nie miałam siły, więc co tu mówić o czasie 🙂 .

Po pierwszym zwariowanym i pełnym frustracji okresie oraz dzięki ogromnemu wsparciu mojego Męża, odpięłam fartuszek perfekcyjnej pani domu i zdecydowałam, co się będzie dziać, a co nie w takich oto obszarach:

 

Sprzątanie

To jest dla mnie drażliwy temat, bo chyba nie ma drugiej takiej czynności, która by mnie tak męczyła. Po pierwszej fali jakiegoś wewnętrznego przymusu sprzątania (myślałam: powinnam sprzątać, przecież siedzę w domu, gdy pracowałam i wyjeżdżałam na całe dnie, to można było usprawiedliwić bałagan, ale teraz ???) uznałam, że to nie ma sensu. Szczególnie, gdy dziecko zaczyna być mobilne i zostawia rzeczy, którymi się bawi dokładnie tam, gdzie ono jest, a niekoniecznie tam, gdzie jest miejsce tych rzeczy.

Jak przebiegał cały proces decyzyjny opiszę osobno, bo to naprawdę było przedsięwzięcie. Ostatecznie zdecydowałam, że ogarniam mieszkanie tylko tak, żeby się do niczego nie przykleić, żeby córka nie jadła z podłogi śmieci ( choć i tak jej się zdarzyło 😉 ), a porządniej kiedy zapraszamy gości 🙂 I…. żyjemy…

Ostatnio widzę kolejny postęp. Do niedawna każdego wieczora sprzątaliśmy wszystkie zabawki do pudła, książeczki odkładaliśmy na półkę. Teraz coraz częściej zabawki lądują w rogu obok pudła, a książeczki zostają na podłodze…i żyjemy 🙂 .

Zdradzę Ci jeszcze jeden sekret – przestałam też prasować ubranka córki – wygląda na zadowoloną 🙂 .

  Zajęcia dla dziecka

Jako rodzice tak bardzo chcemy dać wszystko, co najlepsze swoim dzieciom, także to, co wpływa na ich rozwój psychiczny i motoryczny. Sama też złapałam się na tym, że rozważałam zapisanie nas na różne zajęcia jakie są na rynku, bo samej nie starcza mi sił i inwencji na stymulowanie rozwoju mojego dziecka. Kupiłam nawet książkę i mogłabym napisać, że było to zmarnowane 20 zł. A jednak nie, bo dzięki tej książce tylko potwierdziłam sobie, że wszystko to, co robię razem z córką jest zabawą stymulująca jej rozwój. Zdecydowałam się na basen, bo sama mam z tego fun i zajęcia fitness dla mam z dziećmi, bo tu mam 4 w jednym. Ja ćwiczę, mam na oku dziecko, ono ma kontakt z rówieśnikami i widzi, że dbanie o kondycję, ruch, uprawianie sportu to chleb powszedni. Na wszystko inne albo przyjdzie czas…albo i nie.

 

Gotowanie

Moje dziecko miało i do tej pory ma krótkie drzemki. Opowieści o tym, jak to dzieci śpią 2 a nawet 3 godziny ciągiem za dnia i co można zrobić z tym czasem, wydawały mi się zmyślone. Zatem w pierwszej kolejności musiałam pomyśleć co zrobić, żeby jeść i pić. Jeśli chodzi o jedzenie, to egzamin zdało gotowanie na zapas i mrożenie obiadów. Świetnie się tu sprawdzają wszelkie dania jednogarnkowe, zupy i sosy, do których można ugotować makaron, kaszę lub ryż i masz różne potrawy 😉 . Na początku jedliśmy też dużo gotowych ( w miarę naturalnych) dań i…żyjemy :). To rozwiązanie sprawdza się świetnie jeśli młody, czy niemłody tata nie potrafi gotować, bo chyba z odgrzewaniem sobie poradzi.

Ponadto w późniejszym etapie zrezygnowałam z osobnego gotowania dla córki, gdyż ogólnie gotuję prosto i zdrowo, więc ona je to, co my. No i do dziś praktykujemy gotowanie w chuście 🙂  

A co z tą kawą?

Jak już wiesz, przed urlopem macierzyńskim pracowałam w terenie. Wtedy również musiałam zorganizować sobie kwestię jedzenia, o czym możesz przeczytać tutaj. Uchylając rąbka tajemnicy  –  gadżety, jakie wykorzystywałam wówczas sprawdziły się i nadal sprawdzają w macierzyństwie. Gadżetem, bez którego już nie wyobrażam sobie życia, jest kubek termiczny – ja mam dwa –  jeden na zupę, drugi na kawę czy herbatę. Tak więc robiąc sobie śniadanie od razu przygotowywałam sobie kawę ( a przez pierwsze pół roku herbatę) w kubku termicznym. Mój kubek trzyma ciepło naprawdę długo. W drugim kubku miałam gorąca zupę i jeśli nie byłam w stanie sobie przygotować na świeżo posiłku, to zawsze miałam pod ręką ciepłą zupę.

Droga Mamo, jeśli jesteś przyzwyczajona pić kawę z ulubionej filiżanki  – to pogódź się z tym, że będziesz pić ją zimną albo zmień przyzwyczajenia 🙂

   

Nie zamierzam przez to powiedzieć, że nagle wszystko stało się prostsze, bo się nie stało ( wystarczy, że wspomnę, że nie śpię od ponad 25 miesięcy i nie znalazłam na to patentu). Chciałam jednak pokazać, że aby zacząć dbać o siebie, czy o równowagę wystarczą małe ruchy, które robią dużą różnicę. Że znowu okazuje się, że najistotniejsze jest rozpoznać to, co jest dla nas ważne i pilnować tego, a zrezygnować z tego, co nie ma dla nas znaczenia. Dla mnie zbędne będzie sprzątanie, a dla kogoś gorąca kawa…

 

Wpis ten oczywiście dedykuję wszystkim zapracowanym, zmęczonym i sfrustrowanym mamom nie tylko z okazji ich święta. Dziewczyny odpuście sobie, nie nakładajcie na siebie presji i pijcie gorącą kawę lub/i herbatę :). No chyba, że wolicie zimną.

 

Miłego dnia

Gracjana

  PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku
Share this
  1. Jedyne co mogę napisać, to gratulacje: zachowałaś zdrowy rozsądek. Nie katowałaś się sprzątaniem, gotowaniem, czy prasowaniem ubranek dla dziecka (uwaga – je też tego nie robiłam), tylko dlatego, że tak wypada. Ja też musiałam sobie uświadomić, że na początku to moje życie musi podporządkować się dziecku, a nie na odwrót. Im wcześniej to zrozumiemy, tym szybciej będzie nam lżej żyć 🙂 A później sytuacja i tak ciągle się będzie zmieniać. Mam teraz w domu dwuipółlatka i mogę powiedzieć Ci, że wreszcie mogę się w spokoju napić ciepłej kawy z ulubionego kubka – nie tego termicznego 🙂

  2. Kiedy tylko zobaczyłam tytuł, od razu chciałam napisać kubek termiczny 😀 Ktoś kto go wynalazła powinien dostać Nobla od mam 🙂 Ale, żeby trzymać w nim zupę, na to nie wpadłam. Dobry plan.

  3. Prasowanie u mnie w zasadzie nie istnieje. Pranie składam, układam w wieżę i samo się prasuje pod ciężarem własnym 😀 Nie cierpię i już, a ile pochłania to to czasu, to szkoda nawet zliczać te cenne minuty, czasem nawet godziny. Termosy i kubki termiczne też mamy na podorędziu. Korzystam ja, względnie niejadki, spożywające pokarmy w dawkach fragmentarycznych na raty. Ogółem nie jest źle, wszystko można sobie jakoś zorganizować, byleby tylko wrzucić na luz.

  4. Ja chyba zacznę parzyć kawę w kubku termicznym, ciągle mi stygnie jak się wciągnę w prace.

  5. Ja jestem w tej grupie mam, których dziecko ma drzemki dwu, trzy godzinne 🙂 Zdarzają się takie dzieci i mimo że nie muszę robić kawy w termosie, bo naprawdę (teraz siedzę na balkonie z laptopem, nowym numerem gazety Forbes i kawą) to rozwiązanie genialne! Gdy nie byłam na macierzyńskim to kawę w kubku termicznym robiłam w prac, tam nie było innego rozwiązania na ciepło tego napoju bogoów 🙂

  6. Podstawą w macierzyństwie jest dystans. Świetnie, że go posiadasz, niejednokrotnie dochodzimy do niego dużo, dużo pózniej, przez co umykają nam uroki macierzyństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *