Nie masz czasu, czy nie masz siły – zarządzaj energią cz.1

Niedawno próbowałam umówić się z koleżanką na dłuższą rozmowę przez telefon, bo mieszkamy w innych miastach, więc o spotkanie trudno. Trwało to miesiąc. Bo…nie miałam siły. Oczywiście w pierwszym odruchu w takich sytuacjach mówię, że nie mam czasu. Ale po krótkiej refleksji okazuje się, że wcale nie chodzi o czas. A jeśli chcę być z kimś w kontakcie, to nie połowicznie, a do tego potrzebuję energii i sił.

Kiedy rozmawiam z mamą, że nie mam czasu ani siły sprzątać, ona mówi, że kiedy ja się urodziłam, musiała gotować pieluchy ( tak, to nie pomyłka, ani błąd rzeczowy), robić obiadki, stać w kolejce po wszystko. Ja mam pralkę, odkurzacz, który sam się  porusza po mieszkaniu, telefon z różnymi ułatwiającymi życie aplikacjami, zakupy mogę zrobić, nie wychodząc z domu, a i tak wciąż czas jest towarem deficytowym (o różnicach miedzy kiedyś i dziś możesz przeczytać również tutaj).

A może właśnie nie o czas tu chodzi, ale o siły i chęci?

 

Kult bycia zajętym

Dziś chyba wszystkim zdarza się mówić (jednym częściej niż innym), że nie mają czasu. Jeśli ktoś go ma w nadmiarze, to jest to podejrzane. Jak to możliwe? Ale są tacy, którzy potrafią dobrze się zorganizować, bo wiedzą, kiedy i co odpuścić. Podczas, gdy wielu z nas żyje w kulcie bycia zajętym.

Wiem, o czym mówię, bo sama wciąż uczę się, by spędzając niedzielę na „nicnierobieniu” nie myśleć, że marnuję czas, a zamiast tego, że ładuję akumulatory.

Nie zawsze tak jednak było. W końcu musiałam zadać sobie pytanie, czy muszę być aż tak zmęczona, że nie mam siły kiwnąć palcem. Czy muszę tak mocno się wyeksploatować, by dopiero dać sobie prawo do odpoczynku. Czy poczucie zmęczenia jest wyznacznikiem dobrze wykonanej pracy? Czy nie można jej wykonać mniejszym nakładem sił? Czy jest wyznacznikiem sukcesu, statusu, poczucia wartości? Czy zawsze muszę zrobić wszystko i to na 100%?

 

Nie masz siły? Co kradnie Twoje zasoby – zarządzaj energią

Jak często zdarza Ci się, że masz poczucie zmęczenia, przepracowania, po dniu wypełnionym zadaniami od rana do wieczora. Albo odwrotnie, jak często towarzyszy Ci poczucie zamęczenia, a jednocześnie poczucie, że nie zrobiłaś nic produktywnego.

Ile razy wieczorem padłaś, a miałaś czas i mogłabyś iść pobiegać, zadzwonić do dawno nie słyszanych brata, koleżanki, ewentualnie poczytać, pouczyć się angielskiego, ale nie miałaś siły?

Sprawdź, którędy uchodzi Twoja energia. Poniżej kilka przykładowych złodziei czasu i energii:

 

  • Często sprawdzasz pocztę, co chwilę słyszysz dźwięk licznych powiadomienia z Facebooka. Wieczorami bierzesz udział w dyskusjach na forach czy w grupach, co potrafi nieźle podnieść ciśnienie 🙂 . Jak Ci się potem zasypia?

 

  • Oglądasz wciąż te same filmy, seriale. Albo odwrotnie oglądasz przypadkowe programy, czyli skaczesz po kanałach. Co z tego wynosisz?

 

  • Niewłaściwie się odżywiasz. Jesz za dużo albo niezdrowo, albo za rzadko, bo pomijasz posiłki, by zaoszczędzić czas. Jadasz w pośpiechu, przed komputerem lub z komórką w ręku.

 

  • Zostawiasz niezałatwione sprawy, czyli np. czytasz maila i nie zajmujesz się tematem, odhaczasz jako nieprzeczytane i wracasz czasem po wielokroć do tej samej wiadomości albo odkładasz odpisanie na później.

 

  • Zajmujesz się sprawami, czy raczej myślisz o sprawach, na które nie masz wpływu, innymi słowy zamartwiasz się.

 

  • Niewłaściwie albo w ogóle nie planujesz. Nie uwzględniasz w grafiku czasu na tzw. nieprzewidziane sytuacje, ani przerw w pracy.

 

  • Wydłużasz listy zadań do wykonania, dokładasz sobie obowiązków pomimo zmęczenia.

 

  • Zbytnio ulegasz swoim błędnym przekonaniom, które mogą prowadzić do eskalacji nieprzyjemnych emocji.

 

  • Narzekasz, szukasz winnych, ale też obwiniasz siebie, rozpamiętujesz błędy, zamartwiasz się.

 

  • Szukasz wymówek, piętrzysz problemy zamiast szukania rozwiązań.

 

  • Skracasz godzin snu.

 

  • Urlop to dla Ciebie okazja, by popracować w spokoju 🙂

 

A wiesz, że poziom energii spada zarówno przy jej nadmiernym jak i niewystarczającym wykorzystaniu. Jak to możliwe? Przez jakiś czas pracowałam w miejscu, gdzie nie wykorzystywałam całego swojego potencjału. Liczyło się, ile siedzę za biurkiem, ale nie moje pomysły i efekty, nudziłam się przeogromnie. Do domu wracałam bardziej zmęczona niż po naprawdę pracowitym dniu.

 

Zarządzaj energią, by zadbać o efektywność

Jak widzisz z powyższych punktów wynika, że energia uchodzi z Ciebie różnymi kanałami. Tymczasem Tony Schwartz  i Jim Loehr, twórcy programu zarządzania energią, twierdzą, że aby optymalnie funkcjonować, potrzebujemy zatroszczyć się o cztery źródła naszej energii życiowej: ciało, emocje, umysł i duszę.

Zakładają oni, że życie to nie tyle maraton, co seria sprintów, więc proponują, by zamiast zarządzać czasem, zarządzać w zrównoważony sposób własną energią – od startu do startu. A w korporacyjnej nomenklaturze – od projektu do projektu. W podejściu tym istotna jest zmiana myślenia o efektywnym działaniu. By być efektywnym, należy w pełni zaangażować się w daną czynność. Natomiast odpoczynek to nie marnowanie czasu, ale równie produktywny okres, kiedy to regenerujemy nasze zasoby. Nie chodzi też o tzw. żelazną samodyscyplinę, która zmusza nas do pracy ponad siły, ale o rytuały, które ułatwiają życie.

Jim Loehr, badacz ludzkiej wydajności, przeanalizował tysiące nagrań meczów najwybitniejszych tenisistów. Szukał różnic pomiędzy grą zwycięzców i tych, którzy ponoszą porażki. Nie znalazł jej w samej grze, ale w przerwach pomiędzy setami. Domeną mistrzów okazała się umiejętność zrelaksowania, obniżenia tętna, oczyszczenia umysłu, osiągnięcia pełnej koncentracji na tym, na co mają wpływ. Dzięki temu wygrywali z zawodnikami równie sprawnymi fizycznie jak oni, ale trącącymi koncentrację, rozpamiętującymi np. błędne zagranie, dyskutującymi z sędzią itp.

Z jednej strony wskazuje to na konieczność efektywnego wykorzystania czasu, ale i konieczność regeneracji zasobów energii.

 

Rzecz nie w tym, ile czasu poświęcasz na jakąś czynność, ale ile wkładasz w nią energii i ile w efekcie generujesz wartości

Tony Schwartz i Jim Loehr

 

O ile czas jest zasobem, którego nie można odnowić, o tyle zasoby energetyczne można zregenerować.

O tym jak zarządzać energią i regenerować jej źródła następnym razem. A tymczasem zapraszam na tekst Anety z Zenblog6 źródłach energii.

Zapraszam

Miłego dnia

Gracjana

PS.  Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

 

 

 

 

 

Kim będzie moje dziecko?

Dzień dziecka – obserwuję moją córkę podczas beztroskiej zabawy i przychodzi mi do głowy pytanie: Kim będzie moje dziecko?

Na tak zadane pytanie nasuwa się odpowiedź dotycząca zawodu, jaki miałaby wykonywać moja córka.

Ale nie to mnie interesuje. Może być kim zechce: programistką, baletnicą, księgową, laborantką, fryzjerką, panią domu itp. Nie ma to dla mnie znaczenia i chyba nie mam na to bezpośredniego wpływu.

Nie wiem, jaki zawód w przyszłości wybierze, ale wiem, czego bym dla niej chciała i na pewno nie jestem w tym odosobniona.

Niezależnie od pracy, jaką będzie wykonywała, życzę jej, żeby sprawiało jej to przyjemność, ale żeby  nie było to jedynym, co ją w życiu cieszy i interesuje, a już na pewno nie było jedyną kwestią, której poświęca czas. Chciałabym, by nie martwiła się na zapas. Zależy mi, żeby była pewną siebie, asertywną, ale i empatyczną osobą. Chciałabym, aby była samodzielna, ale jednocześnie, aby  potrafiła poprosić o pomoc. Zależy mi, żeby umiała odpoczywać, troszczyć się o siebie, wiedziała, kiedy sobie odpuścić, aby traktowała siebie życzliwie i umiała zadbać o równowagę w życiu.

 

Jaki mam wpływ  na to kim będzie moje dziecko?

Czy moje własne obawy i to, jak funkcjonuję na co dzień oraz to, jaki sama otrzymałam przekaz jej pomogą?

Jak ma być pewna siebie, kiedy jej własna matka przez pierwsze miesiące jej życia zastanawiała się, czy to maleństwo ją polubi 😉 ?

Jak ma być asertywna, kiedy nie zawsze potrafię respektować jej prawo do mówienia „nie”?

Jak ma być samodzielna,  kiedy zrobienie czegoś za nią po prostu przyspiesza temat, a mi brakuje cierpliwości?

Jak ma dbać o siebie, kiedy jej własna matka zapomina o sobie i musi włączyć przypomnienie, żeby zjeść 🙂 ?

Jak ma nauczyć się radzić sobie z trudnościami, jeśli chciałabym jej oszczędzić łez, trudnych emocji, niełatwych przeżyć?

Jak ma się nie zamartwiać, kiedy jej matka już myśli, kim ona będzie zamiast być tu i teraz?

 

Jak zatem ją tego nauczyć?

Nie mówić „nic się nie stało”, kiedy upadła i ją ewidentnie boli.

Przyjąć odmowę zjedzenia obiadu, kiedy nie jest głodna.

Pozwolić się złościć i pokazać, jak to okazać, by nie zrobiła sobie ani innym krzywdy.

Pozwolić założyć skarpetki samodzielnie, choć zamiast minuty trwa to pół godziny.

Pozwolić wybrać kolor rajstop nawet jeśli nie pasuje do reszty, ale jej się podoba.

Pozwolić zdecydować, czy ma ochotę na zabawę z drugim dzieckiem czy niekoniecznie, czy ma ochotę się podzielić, czy niekoniecznie – w końcu ja też nie zawsze mam ochotę rozmawiać z inną mamą na placu zabaw, a już na pewno nie mam ochoty pożyczać jej mojej zabawki, na przykład  telefonu.

Cieszyć się z bliskości i nie martwić o to, kiedy zacznie spać w swoim łóżeczku, bo w końcu i na to przyjdzie czas.

No i żyć w taki sposób, a by dawać jej dobry przykład:

Dzieci nie robią tego, co im mówimy, one robią to, co my robimy.

Jesper Juul

 

Czy to wystarczy? Nie wiem, zwłaszcza że i to bywa trudne…

A kim będzie Twoje dziecko?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS.  Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku