Praca nie musi być pasją, być żyć z pasją

Najwyraźniej kwestia pasji tak mocno mnie pasjonuje, że powstaje już trzeci tekst na ten temat.
Wspominałam  już o tym, dlaczego nie mam pasji dlaczego nie zawsze warto łączyć pasję z pracą.

Do kolejnej refleksji na ten temat zachęciły mnie rozmowy z kandydatami do pracy, którzy opowiadali mi o tym, jak zapobiegają wypaleniu po kilkunastu latach pracy w jednej firmie przy stosunkowo powtarzalnych czynnościach. No i mocno dała mi do myślenia sytuacja, w której moja koleżanka z zespołu rekrutacji otrzymała kwiaty od osoby, którą zatrudniła z podziękowaniem za to, że zmieniła jej życie 🙂 .

Dziś o tym, że praca nie musi być pasją. Wystarczy swoją pracę lubić. Nie trzeba jej kochać. Za to pasje spokojnie można realizować poza nią.

 

Co dla Ciebie znaczy sukces?

Powracam do tezy Steva’a Jobsa, który powiedział, że warunkiem sukcesu jest robić to, co kochasz. Pytanie, co jest Twoim wyznacznikiem sukcesu?
Może wcale nie zależy Ci, by być znanym, zapracowanym, pochłoniętym całkowicie tym, co robisz zawodowo człowiekiem.
Może ważne dla Ciebie jest, by wieść przyjemne, zrównoważone  życie. A by takie mieć trzeba robić więcej przyjemnych, sensownych i celowych rzeczy. Ale niekoniecznie w pracy 🙂 .

Jeśli utożsamiasz sukces z poczuciem szczęścia, to zachęcam do lektury posta na ten temat. Przytaczam tam wyniki licznych badań, które wskazują, że dla poczucia szczęścia ważne jest, by robić rzeczy przyjemne, ale też takie, które mają głębszy sens.

 

Pracuj z poczuciem sensu

Jak wielu ludzi może pochwalić się tym, że łączy pasję z pracą? Jak wielu ludzi może powiedzieć, że ich praca jest jednocześnie przyjemna i celowa?

No właśnie…

Przeciętny Kowalski ( Paweł K., jeśli to czytasz, to wybacz…) idzie po prostu do roboty i jedyny cel, jaki mu przyświeca, to zarobić na utrzymanie…(choć oczywiście mogę się mylić 🙂 ) .

Bowiem ten przeciętny Kowalski nawet przyziemnym zajęciom jest w stanie nadać ważny cel.
Jakkolwiek naiwnie to brzmi,  to warto wypróbować zmianę perspektywy.
Tym bardziej jeśli masz pasję, czy hobby, które możesz realizować na innych polach.

Pani w okienku w urzędzie nie musi kochać swojej pracy, żeby wykonywać ją z zaangażowaniem. Natomiast głębszy cel, jaki może jej nadać, to bycie pomocnym dla „petenta” zagubionego w gąszczu przepisów. Albo nie musi kochać swojej pracy, ale docenić, że dzięki niej punktualnie o 15.30 wychodzi po to, by zająć się swoim hobby albo po prostu spędzić czas tak, jak lubi.

Podobnie pan pakujący książki do wysyłki może dostrzec cel w tym, że pakuje książki dla kogoś, kto długo odkładał na nie pieniądze. Albo dla kogoś, kto wręczy je komuś w prezencie, albo nauczy się z nich jak być lepszym rodzicem albo szefem.

Popłynęłam?

Być może. Ale to od nas zależy, czy będziemy chodzić do pracy za karę, czy jednak spojrzymy na nią, jak zajęcie, które może być częścią większej sensownej całości. I od nas zależy, na ile się w nie zaangażujemy, czyli czy będziemy pracować z pasją 🙂 .

Pracując z pasją, widzisz szerszy cel i sens, pokonujesz trudności. Czujesz, że pomagasz albo że jesteś częścią czegoś większego. Czujesz, że to co robisz, służy innym.

 

Praca nie musi być pasją – żyj z poczuciem sensu

Jeśli jednak nie jesteś w stanie dostrzec tej szerszej perspektywy w swojej pracy, to nic złego, jeśli po prostu potraktujesz ją jako źródło dochodu.

Twoja praca nie musi być pasją. Może być drogą spełnienia Twoich ambicji, a może być po prostu sposobem na  zapewnienie spokoju i bezpieczeństwa sobie i rodzinie. Może być narzędziem do zdobycia środków na realizację pasji.

Przy okazji omawiania tematyki work life balance, często pojawia się kwestia tego błędnego założenia, że należy oddzielić pracę od życia. Tymczasem praca jest częścią życia i ma sens nawet jeśli jest „tylko” źródłem dochodu.

Poza tym praca to nie tylko ta zawodowa, ta dzięki której zarabiamy na życie. Praca to wolontariat w hospicjum. Praca to działanie na rzecz ochrony klimatu. Praca to zaangażowanie w sprawy osiedla. Nie wspominam już o pracy, jaką jest bycie rodzicem.

Praca nie musi być pasją. Dla zachowania równowagi i zapobieganiu wypaleniu warto robić po pracy bardziej przyjemne rzeczy albo takie, które są użyteczne w szerszej perspektywie 🙂 .

A jak jest u Ciebie?

Pracujesz, czy żyjesz z pasją?

Miłego dnia

Gracjana

Czy warto być jak Steve Jobs? Czyli o tym, czy łączyć pasję z pracą?

Mówi się, że aby nie pracować nigdy więcej, należy robić to, co się kocha.

Pewnie sama znasz przykłady osób, którym udało się łączyć pasję z pracą, dzięki czemu zarabiają, robiąc to, co naprawdę lubią. A to czyni ich szczęśliwszymi, odczuwają mniej stresu – przynajmniej tak deklarują.

Wiążąc pasję z pracą z pewnością łatwiej osiągnąć satysfakcję i spełnienie, bo nie od dziś wiadomo, że nie tylko o pieniądze w pracy chodzi. Z pewnością też łatwiej zmotywować się do czegoś, co lubisz i w czym widzisz sens, niż zmusić się do codziennego wstawania z łóżka i dawania z siebie 100% tam, gdzie Cię nie doceniają i gdzie nie widzisz sensu podejmowanych działań.

 

Rób to, co kochasz, połącz pasję z pracą  –  to mit i presja

„Rób to, co kochasz robić. Znajdź swoją pasję. Jedynym sposobem, aby osiągnąć sukces jest kochać to, co robisz.”

Steve Jobs

Sądzę, że słowom Steve’a Jobsa nadaje się niepotrzebnie aż takiej mocy. I chyba na wyrost łączy się je z pracą. Wszak robić to, co się kocha można gdziekolwiek 🙂 .

Poza tym, czy naprawdę chcesz być jak Steve Jobs? Wielu jego pracowników, czy choćby jego dzieci, zwłaszcza najstarsza córka, mogliby powiedzieć coś więcej na temat tego, czy Jobs był rzeczywiście przykładem do naśladowania.

Tymczasem, owszem to wizjonerzy i pasjonaci zmieniają świat. Ale fakt, że Ty po prostu korzystasz z ich osiągnięć i wcale nie masz ochoty opuszczać strefy komfortu, nie oznacza, że masz się czuć winna.

 

Dlaczego nie zawsze warto łączyć pasję z pracą?

Z góry zaznaczę, że kibicuję wszystkim pasjonatom. A zwłaszcza tym, którzy chcą na swojej pasji zarabiać. Naprawdę potrzeba nam takich ludzi, którzy robią to, co lubią i zarażają swoim entuzjazmem. Ale ponieważ czasem coach otwiera oczy, to chciałam zwrócić uwagę na kilka aspektów, które warto rozważyć zanim podejmie się radykalne kroki. Zatem zanim rzucisz pracę w korporacji, sprawdź, jak ją „wykorzystać”, by łatwiej zamienić swą pasję w zawód.

Zanim zdecydujesz się połączyć pasję z pracą sprawdź, czy wzięłaś pod uwagę to, o czym piszę poniżej:

 

Pieniądze zabijają motywację

Pisząc o pracy z pasją, nie sposób nie wspomnieć o tej „słynnej” motywacji. Pisałam o niej także tutaj. Jednak szerzej ten temat przedstawia w książce  „Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację” Daniel H. Pink. Przytacza tam liczne badania nad motywacją i wnioski z nich płynące. Przez lata badacze zdążyli wielokrotnie potwierdzić, że naszymi działaniami kierują nie tylko wrodzone popędy i potrzeby, ale też siła napędowa, jaką jest wewnętrzna motywacja. Według nich na ten konstrukt składają się trzy elementy: poczucie autonomii, poczucie biegłości i poczucie celowości.

Jasne jest więc, że realizując pasje, jesteśmy sterowani właśnie wewnętrzną motywacją, bo robimy to, co i jak chcemy, pragniemy być w tym coraz lepsi i mamy w tym cel.

A teraz uwaga!

Kiedy uczestnicy otrzymywali pieniądze lub byli w inny sposób wynagradzani za to, co do tej pory robili spontanicznie i z przyjemnością, szybko tracili oni zainteresowanie tym działaniem. Mało tego, jeśli w kolejnych próbach tej nagrody nie obiecano, uczestnicy nie podejmowali wysiłku.

Po sieci krąży taka oto opowieść obrazująca to, jak pieniądze zabijają motywację:

Pewien mężczyzna, wychodząc z domu spotykał grupę chłopców, którzy dla zabawy rzucali w niego kamieniami. Pewnego razu zawołał chłopców i powiedział, że zapłaci im 2 dolary, jeśli będą rzucać w niego kamieniami. Kolejnego dnia powiedział chłopcom, że dziś ma dla nich tylko po dolarze za rzucanie w niego kamieniami. Kolejnego mógł im dać tylko pół dolara, a chłopcy stwierdzili, że im się to nie opłaca i przestali w niego rzucać.

Dlatego zanim zmienisz pasję na pracę zastanów się, czy wystarczy Ci tej wewnętrznej motywacji.

 

Czy Twoja pasja pozwoli Ci się utrzymać?

Tak, tak! Pieniądze to nie wszystko! Ale czy nie jest przypadkiem tak, że by zarobić tyle, ile na etacie musisz pracować dwa razy dłużej?

Do tego zamiast spełnienia i satysfakcji czujesz frustrację, bo nie stać Cię na to wszystko, co do tej pory?

Nie każda pasja musi mieć wymiar zarobkowy. Nie każdą pasję łatwo przekuć w intratne zajęcie.

Pamiętam rozmowę ze znajomą, która dla relaksu robiła na szydełku chusty. Kiedy jedną z nich zobaczyłam od razu podjęłam temat, czy nie dałoby się tego zajęcia „zmonetyzować” 😉 . Ale wystarczyła prosta kalkulacja. Jedną chustę mogłaby sprzedać za 100 zł –  maksymalnie za 200 zł. Wykonanie jednej zajmowało jej 12 godzin. Zakładając, że przez 5 dni w tygodniu robiłaby jedną chustę dziennie, to zarobiłaby mniej niż aktualnie na etacie, a nie wzięłyśmy pod uwagę kosztów materiałów, prądu, reklamy, prowizji platform sprzedażowych, ZUS-u itp. No i czy nadał szydełkowanie sprawiałoby jej przyjemność, gdyby musiała robić to codziennie od rana do nocy???

 

Czy łatwiej o work life balance czy o wypalenie zawodowe?

Już w poprzednim poście przestawiłam swoje stanowisko, że realizując pasję jednocześnie zaprzeczamy idei równowagi.

Jednak dla wielu osób połączenie pracy i pasji rzeczywiście daje szansę na zachowanie work life balance. Jednak w wielu innych przypadkach okazuje się, że w ciągu doby nie ma już na nic czasu prócz pracy, ups ! Przepraszam, na nic oprócz pasji.

Jest to o tyle ważne, że granica między tym co prywatne a zawodowe mocno się zaciera. I tu kij ma dwa końce. Kiedy pasja jest jednocześnie formą zarabiania na życie, może być trudniej o postawienie sobie jasnych granic i znaleźć czas na to, by odpocząć, spędzić czas z innymi, zrobić cokolwiek, co nie wiąże się z pracą, która jednocześnie jest pasją i …odwrotnie…

Wiele badań wskazuje na to, że pasja pozwala bardziej się „zapalić się” do wykonywania obowiązków. Jednocześnie to raczej pasja z jaką poświęcamy się hobby daje odpocząć, złapać dystans, nabrać sił.

Jednym z elementów zapobiegania wypaleniu zawodowemu jest oderwanie się od świata zawodowego, czy to poprzez spędzanie czasu z innymi, czy poprzez zaangażowanie się w hobby. Gdy pasja stanie sie pracą, w Twoim życiu może zabraknąć tego wentyla i równowagi.

 

Nie ma szefa, za to są klienci i urząd skarbowy

Liczyłaś, że będzie lżej, bo nie trzeba się użerać z szefem. Tymczasem musisz spełniać wymagania klientów 🙂 . Oczywiście trudno to porównać zero – jedynkowo, ale tak jak szef może zdecydować o tym, czy masz pracę, tak samo klient decyduje, czy będzie z Tobą pracować. Jasne, że działa to i w drugą stronę – klienta poniekąd możesz wybrać. Ty możesz zdecydować z kim nie podejmiesz współpracy. Szefa raczej nie wybierasz :).

Nie zmienia to faktu, że pracując na etacie, możesz zostać zwolniona. Ale tak samo jeśli np. nie dotrzymujesz terminów, możesz stracić klientów. A z kolei jeśli oni spóźniają się z płatnościami albo wcale nie płacą, Tobie brakuje na ZUS.

 

Muszę

Kiedy Twoja pasja zamienia się w pracę, w Twoim słowniku coraz częściej pojawia się słowo „muszę”:

→Muszę przygotować ofertę

→Muszę wystawić faktury

→Muszę zadzwonić do klienta

→Muszę rozpatrzyć reklamację

→Muszę wrzucić post na bloga

I takich „muszę” codziennie przybywa. Podczas gdy wcześniej robiłaś coś, bo tego chciałaś.

Zakładając firmę, często musisz być jednocześnie księgową, marketingowcem, sprzedawcą itd. Pytanie, czy wszystkie te „dodatkowe” zajęcia” nie odbiorą Ci radości z pasji?

 

Praca nie musi być pasją

To co nam w życiu przeszkadza, to przekonania. I uważam, że jednym z takich szkodliwych przekonań może być to o tym, że zawodowo należy robić to, co się kocha, gdyż w wielu przypadkach funduje tylko frustrację. Sama odnalazłam spokój, kiedy pogodziłam się z tym, że nie mam pasji. Poczułam, że przez lata dałam sobie wmawiać, że tylko dzięki pasji, można osiągnąć sukces, spełnienie, satysfakcję.

Kluczem do działania z pasją jest poczucie sensu. Co ważne, to my możemy nadać sens temu, co robimy. Nawet „zwykła” praca może być okazją i przestrzenią do rozwijania zainteresowań, czy też pasji rozumianej jako zaangażowanie w coś sensownego.

Ale o tym w osobnym poście 🙂 .

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Zanim rzucisz pracę w korporacji

Zanim rzucisz pracę w korporacji na rzecz prowadzenia własnej działalności, zadaj sobie kilka podstawowych pytań:

 

  • co jest dla Ciebie ważne w pracy zawodowej: stabilność, bezpieczeństwo, wyzwania? A może by zrobić swoje i mieć święty spokój? A może jeszcze coś innego?

 

  • co daje Ci satysfakcję w pracy: wspinanie się po szczeblach kariery, uczenie się nowych umiejętności, gratyfikacja finansowa? Czy coś jeszcze?

 

  • jesteś ekstra czy introwertykiem: lubisz pracować sama, czy czerpiesz energię z kontaktów z innymi? A może wiesz, jak to połączyć?

 

Gdy już znajdziesz odpowiedzi, to zastanów się, czy te ważne aspekty i potrzeby możesz zaspokoić w pracy w korporacji? Czy może dać Ci je tylko własna firma? Czy da się robić to, co lubisz tylko na swoim? Czy można pogodzić pasję z pracą na etacie?

Wiele osób łudzi się, że gdy rzuci pracę w korporacji, to uda im się zachować work life balance. Wiele osób w związku z tym widzi w firmie przyczynę i powód zaburzonej równowagi. Często obwiniają  szefa, zarząd, rynek pracy i liczą, że jak tylko wymyślą i otworzą swój biznes, to ich życie będzie usłane różami.  Wiele osób myśli, że z pasją można pracować tylko w swojej firmie…albo że praca musi być pasją…

Sama pracuję w kolejnych korporacjach już kilkanaście lat. Byłam też zatrudniona w małej kilkuosobowej firmie, więc mam porównanie. Wiem, jakie korzyści płyną z pracy w korporacji. Wiem też, jakie są zagrożenia i ograniczenia. Ale wiem też, że to nie firma dba o mój work life balance (choć oczywiście może w tym pomóc). Za to ja sama muszę o siebie zadbać. Na miarę możliwości, jakie faktycznie daje zatrudnienie na etacie i praca „u kogoś” oraz specyfika stanowiska, o czym pisałam w poście o tym jak utraciłam work life balance, pracując w terenie.

To truizm, ale nie każdy nadaje się do pracy na własny rachunek. No bo jeśli zależy Ci na płynności finansowej, lepiej czujesz się w przewidywalnym środowisku i jeszcze by naładować akumulatory albo rozładować napięcie musisz się wygadać, to samotne – może i przewidywalne „dzierganie na drutach” nie przyniesie Ci – przynajmniej szybko – stabilizacji finansowej. No i nie będziesz miała z kim ponarzekać 🙂 .

A o tym, że można być zadowolonym z pracy i starać się zachować work life balance także pracując na etacie przekonuje się coraz więcej osób.

 

Co możesz z tego mieć?

Niezależnie od tego, czy jesteś przekonana, że tylko prowadząc własną działalność, możesz się realizować i dbać o work life balance, czy wciąż się wahasz, to warto wiedzieć, co Ci daje praca w korporacji i czy jesteś w stanie z tego zrezygnować.

A oto z czego rezygnujesz:

  • zazwyczaj jasna ścieżki kariery, jasno określony zakres obowiązków

 

  • stabilizacja finansowa – łatwiej Ci zaplanować wydatki, zyskać zdolność kredytową

 

  • benefity pracownicze – jeździsz autem służbowym? Jak myślisz, jakie dodatkowe koszty eksploatacji auta musisz uwzględnić w swoim budżecie? Albo czy jesteś gotowa przesiąść się do komunikacji miejskiej 😉

 

  • większa przewidywalność – łatwiej zaplanować wyjazdy, wakacje

 

Jeśli nie dostarczasz wyników, czy nie spełniasz oczekiwań szefa, możesz wylecieć z pracy. Jeśli nie dostarczasz wyników swoim klientom i nie spełniasz ich oczekiwań, to ich tracisz. Wychodzi na to samo.

Ponadto pracując w korporacji, nie podpisujesz cyrografu. Pracę na etacie łatwiej zmienić niż zmienić profil działalności, zaczynać od początku zdobywać klientów albo…znów powrócić na etat po latach pracy dla siebie.

Jeśli rzeczywiście jesteś w stanie zrezygnować z powyższych przywilejów, to zanim rzucisz pracę w korporacji wykorzystaj ją do cna. To, co tam sobie weźmiesz, to czego się tam nauczysz, wykorzystaj w prowadzeniu własnego biznesu.

Podam Ci przykład. Kiedy urodziła się moja córka, okazało się, że jest tzw. nieodkładalnym dzieckiem, więc za radą wielu osób skorzystałam w kursów chustonoszenia.  Jeden z nich prowadziła dziewczyna, która rzuciła pracę w korporacji i znalazła sobie inną drogę. Drugi taka, która od początku zajmowała się właśnie doradztwem chustowym – nigdzie wcześniej nie pracowała na etacie.

Jak myślisz, na którym kursie się więcej nauczyłam?

Kurs przygotowany przez pierwszą dziewczynę miał strukturę. Po kolei przechodziła przez kolejne punkty. Najpierw dużo wyjaśniała od strony teoretycznej, związanej z fizjologią i anatomią, dopiero wtedy przeszła do ćwiczeń w praktyce.

Drugi kurs był tak chaotyczny, że osobie mającej pierwszy raz do czynienia z chustami mogło się odechcieć nosić dziecka w chuście. „Wykład” polegał na tym, że prowadząca co chwilę  pytała: „co to ja Wam chciałam powiedzieć, może macie jakieś pytania”. Ja miałam, ale nie potrafiła odpowiedzieć na  żadne z nich, tłumacząc np. przykład tym, że ona już dawno skończyła nosić swoje dzieci!!!

Może interpretuję na wyrost, ale śmiem twierdzić, że pierwsza dziewczyna wyniosła dobre nawyki z korporacji. Druga nie miała po prostu takiego doświadczenia.

Nie twierdzę absolutnie, że nie można dobrze poprowadzić szkolenia, czy prezentacji bez pracy w korporacji, ale z pewnością w korporacji się tego uczysz  – czasem chcąc, nie chcąc. Praca w korporacji niejako wymusza na Tobie rozwój, bycie na bieżąco z nowinkami, przepisami. Nikogo nie obchodzi, że na studiach Cię uczyli tak, skoro wiedza już dawno się zdezaktualizowała. Wymagane jest byś ją aktualizowała. Często robisz to na koszt firmy, która wysyła Cię na kursy i szkolenia, na które tak często narzekasz. Tymczasem pracując na własny rachunek, po pierwsze musiałabyś sama za wszystko płacić, po drugie znaleźć na to czas 🙂 .

 

Zanim rzucisz pracę w korporacji, wiedz co ta Ci daje:

•   Uczy pracy projektowej.

W większości korporacji bierzesz udział w różnych projektach. Masz też szansę nauczyć się zarządzania nimi w profesjonalny, ustrukturyzowany sposób. A zarządzanie projektami to szereg praktycznych umiejętności bardzo przydatnych przy zakładaniu firmy (wszak to duży projekt) i w ogóle prowadzeniu biznesu. O niektórych z nich będzie w kolejnych punktach.

 

•  Uczy zarządzania czasem.

Masz wysypkę na słowo „deadline”?  Ja mam. Ale dzięki temu, że w korporacji wszystko ma deadline, musisz dobrze planować swój czas pracy. Myślę, że stanowcza większość pracowników korporacji ma przynajmniej jedno szkolenie z zarządzania czasem za sobą. A wielu miało szansę poznać różnorodne podejścia i wybrać coś dla siebie (no chyba, że firma wymusza jedną właściwą metodę 🙂 ).

 

•   Uczy zarządzania ludźmi i pracy w zespole.

Nawet jeśli Twój zespół nie jest liczny to i tak uczysz się pracy z innymi, bo np. musisz współdziałać z osobami z pozostałych działów, z klientami, dostawcami itd. Biorąc udział w projektach, uczysz się godzić interesy różnych stron. Jeśli do tego pełnisz funkcję kierownika lub szefa projektu, to uczysz się zarządzania ludźmi i tego bezcennego doświadczenia nikt Ci już nie zabierze, za to Ty możesz je wykorzystać w zarządzaniu własnym zespołem w swojej firmie 🙂 .

 

•   Uczy profesjonalnej obsługi klienta.

Korporacje, które znam, mają świetnie wypracowane ścieżki  i procedury obsługi klienta – tak wewnętrznego jak i zewnętrznego. Jeśli nawet widzisz, że coś nie do końca działa albo mogłoby działać lepiej, to tylko zyskujesz wiedzę, jak wypracowane już schematy przełożyć na obsługę klienta w swojej firmie. I jeszcze wiesz, jak je udoskonalić. Bo nie liczy się tylko, co sprzedajesz, czy oferujesz, ale przede wszystkim jak. W korporacji uczysz się też, że najbardziej lojalnym klientem może zostać ten, który złożył reklamację…

 

•   Uczy pracy z celami.

W korporacjach wiele systemów motywacyjnych opartych jest o realizację celów. Zyskujesz więc wiedzę, jak te cele rozbić na czynniki pierwsze i skutecznie je realizować.

 

•   Uczy biznesowego podejścia.

Budżety, raporty, analizy, praca ze wskaźnikami – może to właśnie to, czego bardzo nie lubisz. Jednak kiedy już przejdziesz na swoje, nie będziesz zdziwiona, gdy starając się o dotację, będziesz musiała przygotować biznes plan, będziesz umiała zaplanować budżet, będziesz odróżniać przychód od dochodu. Łatwo policzysz, że np. by zarabiać tyle, ile na etacie w korpo, u siebie musisz pracować…16 godzin na dobę albo przy zachowaniu 8 godzinnego dnia pracy, zarobisz połowę mniej 😉 .

 

•   Daje wiedzę na temat tego, czego chcesz w pracy, a czego nie albo w czym jesteś dobra.

Pracując w korporacji, spotykasz się z różnymi sposobami zarządzania, podejściami do czasu pracy, różnymi wartościami, czy wreszcie procedurami. Widzisz, co działa, co nie działa. Widzisz, co Ciebie motywuje, a co wręcz zniechęca do działania. W procesie oceny pracowniczej siłą rzeczy musisz się zastanowić, jakie są Twoje mocne strony, a z czym masz problem. Jakie zadania przychodzą Ci z łatwością, a co lepiej oddelegować innym, by nie tracić na to czasu i energii. Dostajesz feedback i nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to masz szansę na poprawę. We własnej firmie błąd może kosztować Cię utratę klienta.

 

•   Daje możliwość zakupu sprzętu.

W korporacji często możesz wykupić dosłownie za „symboliczną” sumę używany komputer, telefon, czy nawet samochód. No chyba, że stać Cię by w swoją firmę wyposażyć tylko w nowe sprzęty 🙂 .

 

Zanim rzucisz pracę w korporacji naucz się dbać o work life balance

Zanim rzucisz pracę w korporacji, naucz się dbać o work life balance. Jeśli tego nie potrafisz, to we własnej firmie tym bardziej nie będziesz tego, ani umiała, ani robiła.

Zanim rzucisz pracę w korporacji sprawdź, czy jednak to właśnie dzięki niej nie jest Ci łatwiej zadbać o work life balance. Może najpierw sprawdź, czy nie należy po prostu zmienić korporacji zamiast rzucać się na własną firmę. Może najpierw sprawdź, czy to Twoje przekonania i perfekcjonistyczne zapędy nie pozwalają Ci odpuścić, zamknąć pracy w biurku i wyjść z firmy o ludzkiej porze i z czystym sumieniem oddać się przyjemnym sprawom i …odpocząć. Może to nie szef ma wobec Ciebie wygórowane oczekiwania, ale sama je na siebie nakładasz? Może da się polubić pracę, którą wykonujesz i pracować z pasją na etacie? Ale o tym innym razem…

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Co dla Ciebie znaczy kariera?

Aby odpowiedzieć na pytanie, co znaczy kariera, nie wystarczy podać definicji ze Słownika Języka Polskiego. Aczkolwiek chętnie posłużę się Wikipedią, która podaje, że:


Kariera to droga profesjonalnego rozwoju, którą człowiek ma zamiar przejść w swym zawodowym życiu. Rozumienie tego pojęcia jest zawsze bardzo subiektywne, co nie jest błędem, gdyż każdy ma prawo do innego spojrzenia na karierę ponieważ każdy chciałby co innego w swym życiu zawodowym osiągnąć.

Definicja ta wpisuje się w to, co chcę dziś napisać. Wielu osób chce „zrobić karierę”. Pytam ich wtedy, co to dla nich znaczy i po co chcą zrobić karierę? Odpowiedzi, jakie słyszę, są za każdym razem inne i czasem bardzo zaskakujące. Nie zawsze bowiem chodzi o pięcie się po szczeblach.

Jak można rozumieć karierę:

Poniżej kilka znaczeń. Czy odnajdujesz w nich swoją definicję?:

  • zdobywanie kolejnych etapów na ścieżce kariery, coraz wyższej pozycji w hierarchii stanowisk
  • osiągania coraz wyższego poziomu profesjonalizmu danym zawodzie lub dziedzinie
  • osiąganie sukcesu w danej dziedzinie
  • zdobywanie różnych doświadczeń zawodowych
  • przebieg pracy zawodowej na przestrzeni życia
  • zdobywanie różnych doświadczeń i pełnienie różnych ról nie tylko zawodowych

Typy karier:

Richard Bolles, autor słynnego bestsellerowego podręcznika na osób projektujących karierę i poszukujących pracy „Jakiego koloru jest twój spadochron?” wyróżnia następujące typy kariery:

  • Kariera jako wyścig – osoby, które w ten sposób postrzegają karierę, traktują obszar pracy zawodowej jako pole do rywalizacji. W związku z tym potrzebują aktywności, ciągłego pobudzenia, wyzwań i podejmowania ryzyka. Motywuje ich potrzeba osiągnięć, ambicja, chęć zdobycia autorytetu i władzy.
  • Kariera jako galopujący koń – ten typ kariery spotyka się z zainteresowaniem osób, które czerpią przyjemność w wykonywanej przez siebie pracy. O ile dla osób z pierwszej grupy ważna jest wygrana w wyścigu, o tyle dla osób z drugiej grupy liczy się sam udział w nim i galop. Zatem ważna dla nich jest satysfakcja z pracy, możliwość rozwoju, przekraczania własnych granic, chęć doskonalenie, bycia coraz lepszym – niekoniecznie lepszym od innych.
  • Kariera jako wóz – dla osób tak rozumiejących karierę najważniejsze jest, co ich praca wnosi w życie innych, jaki jest jej ostateczny efekt. Energię czerpią z podejmowania działań, które odzwierciedlają ich wartości i dają możliwość stania się lepszym człowiekiem. Zatem biorąc udział w wyścigu, nie chodzi im o wygraną ani sam galop, ale o to, co dostarczą w wozie, który ciągną. Im bardziej ich praca służy innym, tym większą czerpią z niej satysfakcję.

Kariera jako wartość

Sama muszę przyznać, że kariera pojmowana jako sukces, władza, kolejne szczeble nigdy nie była moim priorytetem. Zawsze jednak ważna była praca. A dlaczego? ? Bo daje satysfakcję, sprawia, że czuję się pomocna ( a lubię czuć się pomocna) i oczywiście pozwala mi żyć na określonym poziomie. Praca jest integralną częścią mojego życia – równie ważną jak inne obszary. Być może dlatego kariera jako pewna linia, ciąg stanowisk, pięcie się po drabinie, kojarzyła mi się z koniecznością poniesienia strat w innych dziedzinach życia.

Oczywiście kariera może być wartością. Jakkolwiek rozumiana. Jednak co, jeśli ktoś, kto osiągnął szczyt tradycyjnie pojmowanej kariery, a więc wspiął się możliwie wysoko po szczeblach stanowisk i nie czuje się człowiekiem sukcesu? Może dlatego, że to nie te szczeble, nie władza, nie kontrola są dla niego wartościami, ale np. nawiązywanie głębokich relacji, ale to mu się nie udało w przebiegu swojej kariery, bo był zajęty awansowaniem, a nie budowaniem relacji.

Dlatego tak często podkreślam, by wiedzieć, co jest dla Ciebie ważne.

Niemniej istotne jest odpowiedzieć sobie na pytanie: Co dla mnie znaczy kariera?

„Prawdziwą karierę robi ten, kto umie z zawodowej części życia uczynić wartość, a nie obszar poświęceń”

Dariusz Duma

Kariera, czy życie, a może kariera w życiu

Jeszcze do niedawna ścieżki karier w firmach opisywały krok po kroku postęp i głównie pięcie się na kolejne poziomy hierarchii stanowisk. Takie ścieżki mają dziś szanse powodzenia tam, gdzie liczy się stabilność zatrudnienia. Jednak zmiany na rynku pracy wymusiły także zmiany w kształtowaniu ścieżek karier.  Możliwość pięcia się w górę w ramach jednego działu wciąż jest ważne. Jednak coraz częściej istotne jest także zdobywanie innych doświadczeń, umiejętności, ale też możliwość godzenia pracy z życiem prywatnym.

Kiedyś kariera mocno łączyła się z poświęceniem innych dziedzin życia. Dziś zarówno mężczyźni, jak i kobiety chcą większej równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Co za tym idzie, szukają pracy umożliwiającej elastyczne podejście do jednych i drugich obowiązków. Pracy, która jest częścią życia. Nie takiej, która wypełnia całe życie i nie pozostawia miejsca i sił na nic poza nią.

„Planujemy styl życia,  nie karierę”

Tim Ferris

Zmiany na rynku pracy i w podejściu do kariery

Według danych statystycznych pięćdziesiąt lat temu przeciętny okres zatrudnienia na jednym stanowisku w firmie wynosił ponad 23 lata . Obecnie zmniejszył się niemal ośmiokrotnie – do 3,5 roku. Oznacza to, że dzisiejsi dwudziestolatkowie w czasie swej kariery zawodowej zmienią pracę nawet 15 razy.

Kiedyś uczono mnie, by zwracać uwagę podczas rekrutacji, by nie zatrudniać tzw. skoczków. Kandydatów często zamieniających pracodawcę oceniano jako nielojalnych, niegodnych zaufania, niekonsekwentnych. Tymczasem dziś naturalne wydaje się, że cykl pracy u jednego pracodawcy wygląda następująco:

Najpierw inwestujemy swój czas, energię, zasoby, umiejętności w nową pracę. Następnie zdobywamy doświadczenie, nowe umiejętności, aż w końcu poziom tychże przekroczy ten, który jest wymagany na danym stanowisku. Jeśli firma nie ma pracownikowi nic do zaoferowania, to jak długo będzie on chciał pracować w tym samym miejscu, poniżej swoich kompetencji, możliwości i ambicji?

Dlatego nie zdziw się, gdy rekruter zapyta Cię, dlaczego pracujesz na tym samym stanowisku, w tym samym miejscu skoro jesteś tak dobra?

Dziś coraz częściej pracownik nie tyle szczyci się lojalnością wobec pracodawcy, co buduje swoją markę. Spójrz choćby na portale typu Goldenline, czy Linkedin, na których tworzymy swoje profile i chcemy być postrzegani jako profesjonaliści, eksperci w swych dziedzinach.

Coraz częściej mówi się o karierze bez granic, która zakłada:

  • dużą mobilność,
  • budowanie własnej wartości rynkowej, liczącej się poza miejscem aktualnego zatrudniania
  • zanikanie granic między obszarem aktywności zawodowej a sfera życia osobistego i rodzinnego
  • networking i zdobywanie zatrudnienia poprzez polecenia, a nie na drodze tradycyjnej rekrutacji

Zatem coraz częściej kariera to nie praca dla jednego pracodawcy i pięcie się po szczeblach w hierarchii stanowisk, a zatem niekoniecznie zatrudnienie na etat, nie tylko dla jednego pracodawcy, czy w jednym miejscu.

Człowiek sukcesu – Kto robi karierę?

Kim zatem jest człowiek sukcesu, jeśli nie ten, kto zdobył szczyt?

Aby uznać karierę za satysfakcjonującą dobrze byłoby, by spełniała poniższe kryteria:

  • Zadowolenie z pracy, z zakresu wykonywanych obowiązków
  • Energia i chęć do pracy
  • Umiejętność zarażania swoja pasją
  • Zgodność pracy zawodowej z zainteresowaniami, wartościami
  • Otwartość na nowe doświadczenie, chęć doskonalenia
  • Dzielenie się swoimi doświadczeniami i wiedzą z innymi
  • Ogólne zadowolenie z życia

Co za tym idzie karierę robi ten, kto jest zadowolony z tego, czym się zajmuje. Nieistotne, czy wychowuje dzieci, traktuje etat jako bufor bezpieczeństwa, a pasję realizuje na innej płaszczyźnie, czy działa na własny rachunek.

Każdy z nas robi karierę

Śmiało można powiedzieć, że dziś karierę robi każdy. Aktualnie jesteś odpowiedzialna za swoją karierę jeszcze bardziej. Dlatego zasadnym jest pytanie czy np. w imię bycia konsekwentną i za cenę utraty work life balance tkwisz w miejscu, które Ci z równych względów nie odpowiada, ale daje stabilizację i poczucie spójnej kariery. Oczywiście jeśli to są Twoje priorytety, to tak trzymaj. Jeśli jednak nie, to popatrz na swoją karierę szerzej. Wszystko, co robisz na przestrzeni życia składa się na Twoją karierę. Urlop wychowawczy, wyprawa dookoła świata to de facto nie przerwy w karierze, a pewne jej etapy.

A co dla Ciebie znaczy kariera?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Szefie, jak dbasz o work life balance swoich podwładnych?

Czy zastanawiałeś się kiedyś, na ile przyczyniasz się do tego, że Twoi pracownicy zachowują, bądź nie życiową równowagę? Jak dbać o podwładnych, by złapali work life balance?

Rozumiem, jeśli jesteś przekonany, że każdy jest odpowiedzialny za siebie i zapewne sam dźwigasz tyle na swoich barkach, że nie masz ochoty brać na siebie dbania o czyjeś dobre samopoczucie, zwłaszcza, że być może i u Ciebie work life balance jest mocno zachwiany.

Musisz jednak wiedzieć, że brak równowagi jest niekorzystny nie tylko dla Twoich podwładnych, także ogólnie dla firmy, ale i dla Ciebie jako przełożonego.

Oczywistym jest, że „przepracowany” pracownik, który nie ma szans odpocząć, spędzić  wolnego czasu tak, jak sobie życzy, traci zaangażowanie i jest mniej efektywny, czy wydajny – jak wolisz to określać. W kontekście firmy to rzecz jasna przekłada się na wymierne wyniki, koszty, straty itp. A dla Ciebie jako szefa tym bardziej. Prędzej czy później taki wyeksploatowany pracownik albo rzuci papierami, albo popełni błąd, który i Ciebie może dużo kosztować.

Aby zrozumieć swoją rolę, weź pod uwagę, że punkty równowagi nie są identyczne dla wszystkich pracowników. Każdy z nich jest inny i z pewnością potrzebuje czego innego i też różne czynniki będą wpływały na brak work life balance u jednych, a inne u drugich. I to do Ciebie należy dowiedzieć się, co u kogo działa.

„Zatrudniając pracownika zatrudnia się zawsze całego człowieka. Nie można zatrudnić „rąk do pracy”; razem z nimi przychodzi także ich właściciel”.

Peter F. Drucker

 

Jak dbać o podwładnych – o czym pamiętać

1. Work life balance dotyczy wszystkich

Myślisz, że o równowagę dbają tylko młode mamy? – nie! Każdy ma życie prywatne! Oczywiści są i tacy, którzy realizują się w pracy i ta stanowi dla nich priorytet, ale większość z nas dzieli swój czas na inne pozazawodowe aktywności. Zastanów się też, czy nie przeciążasz obowiązkami swojego najlepszego, najlojalniejszego pracownika, w końcu produktywność kurczy się wraz z wydłużaniem czasu pracy.

2. Nie zasłaniaj się procedurami

Jeśli pracownik prosi Cię o możliwość pracy w domu w wyjątkowych sytuacjach (a w Twojej firmie nie ma jasnych wytycznych i decyzja w tej sprawie nie należy do Ciebie), nie zasłaniaj się procedurami, tylko poproś pracownika o argumentację, którą Ty możesz przedstawić wyżej. Umów się z pracownikiem na okres próbny dla takiego rozwiązania, ustalając swoje oczekiwania. Jeśli nie będziesz zadowolony z jakości, terminowości, czy ogólnie jego pracy zawsze możesz powołać się na Waszą umowę i wrócić do standardowego trybu.  A jeśli Twoja decyzja jest po prostu na nie, to mam nadzieję, że wiesz dlaczego?

3. Określaj realne cele i realne terminy

Z pewnością i Ty otrzymujesz nierealne terminy i to kaskadowo przenosisz na swoich podwładnych. Jeśli jednak od Ciebie zależą zadania, cele i terminy, jakie nakładasz na pracowników to uwzględnij to, że muszą się wyspać, zjeść i odpocząć od Ciebie.

4.  Odróżniaj zadania, które muszą być wykonane perfekcyjnie od tych, które mogą być po prostu dobre?

Nie zarażaj innych swoim perfekcjonizmem, dostosuj swoje oczekiwania do realiów. Jeśli efekty prac nie muszą spełniać ściśle określonych wymogów formalnych, jak np. przy wnioskach unijnych, to może warto odpuścić, jeśli zadanie jest wykonane po prostu wystarczająco dobrze, choć wynik nie spełnia Twoich wyśrubowanych standardów.

5. Zrezygnuj z potrzeby kontroli i władzy czyli z mikrozarządzania

Czy na pewno musisz wiedzieć, kiedy i gdzie jest Twój pracownik? Czy potrzebne Ci są te wszystkie raporty i sprawozdania? Czy musisz czytać maile pracownika zanim je wyśle dalej? Czy na pewno wszystko wiesz lepiej? Czy wystarczy, że praca podwładnych jest wykonana na czas i na zadowalającym poziomie?

6. Daj odpocząć

Czy po bardzo intensywnym okresie dopinania projektu, kiedy niezbędna była praca w nadgodzinach dajesz czas na wytchnienie? Jeden z menadżerów, z którymi pracowałam skarżył się na swojego pracownika, którego nie mógł zdyscyplinować. Pracownik ten zatrudniony w zadaniowym trybie czasu pracy był audytorem ze specjalistycznej działki i kontrolował wszystkie placówki firmy, niektóre na drugim końcu Polski. W związku z czym często wracał późno do domu. Po takich podróżach następnego dnia w pracy pojawiał się najwcześniej około 10. Tymczasem jego przełożony życzył sobie, by jego zespół zaczynał pracę o 8.30 🙂 .

7. Szanuj czas prywatny, zwłaszcza na urlopie

Jak często zdarza Ci się zakłócać urlop swoim podwładnym? Czy potrafisz tak zarządzić zespołem, aby obowiązki pracownika przekazać innemu lub innym na czas jego nieobecności?

8. Traktuj podwładnych tak, jak chciałbyś być traktowany przez szefa

Czy zdarza Ci się zasłaniać, czy tłumaczyć tym, że Twój przełożony ma gdzieś Twój work life balance, więc i Ty postępujesz podobnie? Podobno ryba psuje się od głowy, więc może warto przerwać ten proces i zobaczyć swoich podwładnych w nieco innym, bardziej holistycznym ujęciu?

9. Nie każdy chce się rozwijać, nie każdy wziął ślub z firmą

Jeśli jesteś właścicielem firmy to zrozumiałe, że traktujesz ją niemal jak swoje dziecko. Pamiętaj jednak, że Twoi pracownicy podpisując umowę, nie wzięli z Twoją córką – firmą ślubu i mają swoje prywatne życie, nie zawsze w związku z tym będą np. chcieli uczestniczyć w spotkaniach po godzinach pracy, nawet jeśli są one integracyjne i z samą pracą nie mają wiele wspólnego. A już niezależnie od tego, czy sam prowadzisz firmę, czy pracujesz dla kogoś, musisz pamiętać, że to, iż ktoś nie chce się „rozwijać”, w sensie nie chce awansować, nie musi świadczyć o braku ambicji. Być może realizuje się i rozwija na zupełnie innej płaszczyźnie. Jest prezesem kółka wędkarskiego, przewodniczącym rady rodziców albo po prostu ceni sobie tzw. święty spokój i dlatego sumiennie i dobrze wykonuje swoją pracę, ale nie zależy mu na awansie, większym prestiżu itd.

10. Dbaj o własny work life balance

Jak Ty dbasz o swój work life balance? Być może Twoje intencje są jak najlepsze. Jednak jeśli sam pracujesz ponad normę, wysyłasz maile w późnych godzinach popołudniowych i wieczornych, wydzwaniasz do pracowników podczas własnego urlopu, to dajesz im sygnał, że i od nich wymagasz, by pracowali dłużej, odpisywali Ci na maile i odbierali telefony na urlopach. Zatem jeśli Ty wolisz sobie spokojnie pracować wieczorami i wysyłasz wtedy maile, bo dopiero wtedy masz na nie czas, to daj jasny komunikat, że nie wymagasz natychmiastowej odpowiedzi.

 

A czy Ty wiesz, jak dbać o podwładnych?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku