Mamy być konsekwentni i żyć zgodnie z zasadami, a jednocześnie pozostać elastyczni-czyli w oparach absurdu cz.5

Komfortowe życie

Konsekwentnie, zgodnie z zasadami i elastycznie – czy to możliwe?

Być konsekwentnym to bardzo pożądana cecha, a może umiejętność, która daje poczucie skuteczności, pozwala skoncentrować się na zadaniu, utrzymywać dyscyplinę i oczywiście realizować cele.

Konsekwencja rozumiana jako wytrwałość w działaniu na pewno jest dla nas korzystna.

Konsekwencja rozumiana jako logiczna ciągłość w działaniu jak najbardziej również. Jednak logiczna nie znaczy uporczywa, niezmienna, niebiorąca pod uwagę zmieniających się okoliczności.

Z kolei błędnie pojętą elastyczność możemy utożsamić ze „słomianym zapałem”, czy „słabą wolą”. Tymczasem jest umiejętnością reagowania na nieprzewidziane czynniki.

Uczymy się od dziecka, że bycie konsekwentnym to wręcz konieczność. A ten, kto nie jest konsekwentny jest leniwy, ma słabą wolę, nie można na nim polegać itp. W tym kontekście  konsekwencja jest składową perfekcjonizmu, a ten jak wiesz, wcale Ci nie służy . Gdy obawiasz się oceny i zarzutu, że jesteś leniwy, bierny – czyli niekonsekwentny, po prostu nie potrafisz odpuszczać.

„Przywary wchodzą w skład cnot, jak trucizny w skład lekarstw: rozsądek skupia je i miarkuje i posługuje się nimi z pożytkiem przeciw niedolom życia” La Rochefoucauld
Tymczasem konsekwencja za wszelką cenę nie zawsze się opłaca. Są cele, które po prostu warto porzucić. Są przekonania, które wręcz trzeba zmienić, by lepiej się żyło. Jak spróbować pogodzić konieczność bycia konsekwentnym z potrzebą elastycznego reagowania?  

 Konsekwentnie dążyć do celu -„trzeba skończyć to, co się zaczęło”

Mamy różne potrzeby na różnych etapach życia. To, co kiedyś wydawało Ci się atrakcyjne, dziś może takie już nie być. Jednak w związku z tym, że trzeba konsekwentnie dążyć do celu, kontynuujesz zabiegi w temacie, który już dawno przestał być dla Ciebie istotny.

Bycie konsekwentnym w kontekście realizacji celów ma jeszcze jedno oblicze. Podejmujesz się działań, które mają Cię doprowadzić do celu. Rzucasz się na głęboką wodę, ale przez brak konsekwencji zaniechałeś ich i zrezygnowałeś z osiągnięcia swoich zamierzeń zamiast poszukać innego, bardziej realnego celu albo raczej innego sposobu dotarcia do niego. Sposobu, co do którego nie będziesz myślał w kategoriach konsekwencji ani motywacji, bo będzie Ci pasował, sprawiał frajdę itd.

Konsekwencja w tym aspekcie to trzymanie się nawyku, pewnej rutyny. Raz na jakiś czas warto się przyjrzeć, czy cel, do którego tak konsekwentnie dążysz, jest wciąż aktualny. Czy nie marnujesz energii i czasu na coś, co nie jest tego warte.

Tu nasuwa się pewnie dobrze znany przykład z drabiną. Czy jeśli zorientowałbyś się, że przystawiłeś drabinę do niewłaściwego budynku, to w imię bycia konsekwentnym wspinałbyś się po niej nadal? Albo jeśli pędziłbyś autostradą i okazałoby się, że pomyliłeś zjazdy i jedziesz w przeciwnym kierunku, to czy w imię konsekwencji będziesz jechał nią dalej w błędnie obranym kierunku?

 

Być konsekwentnym rodzicem – „rodzice muszą być konsekwentni”

Czy jako rodzicowi zdarzyło Ci się, że Twoje dziecko zaskoczyło Cię w dyskusji siłą argumentów? A Ty i tak chcąc być konsekwentnym, nie zmieniłeś zdania? Jak myślisz, czego nauczyło się przy tej okazji Twoje dziecko? Czy tego, że warto rozmawiać i  próbować przekonywać innych, szukać kompromisów ? Czy raczej bezradności i uległości wobec tzw. autorytetów?

Powiesz, że są pewne fundamentalne sprawy, których nie można odpuszczać. I ja się z tym zgadzam. Warto jednak mieć na uwadze to, że czym innym te zasady są dla Ciebie, czym innym dla mnie. Pytanie, jakie warto sobie zadać: po co są zasady, które ustalamy?

Np. ja nawet nie zabieram się do ustalania zasad w domowych porządkach i  do nauki mojej córki sprzątania. Bo co mi z bycia konsekwentną w obliczu jej bałaganu, skoro sama nie utrzymuję porządku. Dla kogoś jednak porządek jest podstawą i nie zaśnie, jeśli nie wstawi naczyń do zmywarki. W związku z tym nie odpuści dziecku, choćby nie wiem jak było zmęczone, bo sobie też nie odpuszcza. I tu wracam z pytaniem: Po co? Po co ustalasz zasady w tym przykładzie dotyczące porządku? Bo łatwiej znaleźć przedmioty? Bo dziecko musi mieć obowiązki? Bo jest przyjemnie? Pewnie tak. Choć ja raczej wiem, gdzie co leży (nawet jeśli nie leży na swoim miejscu). A przyjemnie mi jest, jak spędzam czas z dzieckiem albo z książką, a nie z odkurzaczem. A moja córka będzie miała w życiu jeszcze wiele obowiązków.

A zatem, czy zasady te mają służyć mi, ułatwiać, usprawniać funkcjonowanie, czy to ja i moja żelazna konsekwencja ma służyć zasadom? W tej kwestii mogłabym długo, ale o wiele lepiej ode mnie temat wyczerpuje Anita z Być bliżej oraz artykuł w dziecisawazne.pl.

 

Być konsekwentnym szefem

O ile w przypadku roli rodzica jestem przekonana, że konsekwencja bywa przeceniana, o tyle w środowisku pracy wydaje mi się, że całe zarządzanie jest na niej zbudowane. A w związku z tym konsekwencja zwłaszcza w przypadku szefa jest niezwykle pożądana. I przyznaję, że i jako trener i jako HR Business Partner przekonywałam o tym swoich klientów… Dopóki nie przeczytałam o turkusowym zarządzaniu – koncepcji stworzonej przez Frederica Laloux. Pokrótce w  podejściu  tym odchodzi się od zarządzania poprzez kary i nagrody. Nie ma stanowisk, a zakłada się ludzie angażują się w różne zadania z samej chęci poznania czegoś nowego i przydzielają sobie role dostosowane do indywidualnych umiejętności. Wykonują swoją pracę dobrze, nie z obawy przed karą, czy w oczekiwaniu na nagrodę, ale dlatego, że sami biorą odpowiedzialność.

Obiecuję omówić szerzej ten temat innym razem, tymczasem wracając do roli konsekwentnego szefa.

Jasne, że pewne sytuacje w pracy będą wymagały wyciągnięcia nomen omen konsekwencji, trzymania się zasad, bo narzuca je np. prawo pracy, regulamin. Trudno też być turkusowym menadżerem, jeśli się jest zatrudnionym w pomarańczowym przedsiębiorstwie (i wcale nie mam na myśli operatora sieci komórkowej, którego barwą jest właśnie ten kolor), czyli w takim, gdzie mamy do czynienia z hierarchią stanowisk, sztywnym podziałem obowiązków, gdzie rozwój rozumie się jako awans i „szlifowanie słabych stron”, gdzie po prostu liczy się cel.

Osobiście jednak wolę mieć sprawiedliwego, przewidywalnego szefa, ale niekoniecznie upartego, nieprzejednanego, nieustępliwego, który wszystko wie lepiej i trzyma się błędnych przekonań, byleby tylko nosić miano konsekwentnego.

 

Podejmować konsekwentne decyzje

Jedną z takich decyzji jest wybór ścieżki kariery. Na pewno słyszałeś, że pracodawcy nie lubią tzw. skoczków. Coś w tym jest. Ale częściej w cenie jest elastyczność pracownika, umiejętność adaptowania się do nowych warunków, chęć zdobywania nowych umiejętności, wzięcia odpowiedzialności, efektywność w zmiennych okolicznościach. Czasem więc nie ma co trzymać się kurczowo wybranego zawodu albo pracodawcy. Więcej możesz przeczytać w poście o tym, jak można rozumieć karierę.

W pracy spędzamy minimum osiem godzin dziennie, więc wykonywanie takiej, która nas męczy, stresuje albo zwyczajnie nudzi każdego dnia aż do emerytury – ja dziękuję. Czy i kiedy, i jakiej zmiany dokonać, to już bardzo indywidualna sprawa. Nie każdego stać mentalnie i materialnie na to, by zacząć wszystko od nowa. Natomiast jeśli przed zmianą powstrzymuje Cię obawa, że zostaniesz posądzony o brak konsekwencji, to brak decyzji jest też jej podjęciem ze wszystkimi tego następstwami.

Czym innym jest konsekwencja, czym innym przyjmowanie konsekwencji podejmowanych decyzji.

   

Być konsekwentnym w dyskusji i w swoich przekonaniach – „trzeba mieć swoje zdanie”

Uporczywe trzymanie się swoich przekonań, które mocno mijają się z faktami, może prowadzić nas do zguby. Wspominam o tym, w postach o złości i innych emocjach. Czy zatem, jeśli ktoś przedstawi mi inny punkt widzenia i uznam wyższość jego argumentów nad moimi, to czy nadal mam bronić swojego zdania? Czy mogę je zmienić bez narażenia się na zarzut bycia niekonsekwentną?  

Konsekwentnie, zgodnie z zasadami i elastycznie

Jeśli realizujemy cel, który ma dla nas kluczowe znaczenie – jest istotny z punktu widzenia naszego rozwoju zawodowego, daje nam szanse na bardziej komfortowe życie w dalszej perspektywie, jest zgodny z naszymi wartościami i jego wdrożenie jeszcze bardziej ułatwi nam życie w zgodzie ze sobą, wówczas wraz z konsekwencją nieodzowne są planowanie i ustalanie priorytetów. W tym przypadku elastyczność rozumiana jako przeskakiwanie ze sprawy na sprawę, zajmowanie się bieżącymi „wrzutkami” raczej nie będzie pomocna.

Jak pisałam niegdyś naszym życiem rządzi chaos, więc umiejętne podejście do niego przy zachowaniu konsekwencji przy najistotniejszych sprawach i elastycznym podejściu do pojawiających się nowych okoliczności, pozwoli nam realizować swoje cele, ale też dostrzegać zagrożenia i możliwości oraz adekwatnie modyfikować swoje plany.

Zastanów się, czy nie mylisz konsekwencji ze ślepym uporem, z brakiem umiejętności przyznania się do błędu, brakiem przyznania sobie prawa do tego błędu. Czasem faktycznie wpakujemy się w jakąś sytuację, ale zamiast z niej wyjść, posypać głowę popiołem, to ślepo brniemy, bo przecież trzeba być konsekwentnym. Jak się powiedziało „a” to trzeba powiedzieć „b” itd.

Nie nakłaniam jednak do porzucania swoich planów przy pierwszych niepowodzeniach, czy napotkanych trudnościach. Zachęcam jednak, byś nie był dla siebie zbyt surowy i szukał sposobów dotarcia do celu, które pozwolą Ci w Twoim rytmie efektywnie realizować marzenia.

O byciu konsekwentnym dużo pisze Jesper Juul i choć odnosi się do rodziny, to jego słowa pasują również do innych sytuacji.

„Wymóg bycia konsekwentnym uważam za absurdalny. Oznacza to przecież, że nie pozwala się innym wpływać na swoje działanie. Gdyby było się naprawdę konsekwentnym, trzeba by za pięć lat myśleć dokładnie to samo, co dziś. Nie można być konsekwentnym dla samej konsekwencji.” Jesper Juul
W moim przypadku chęć bycia konsekwentną kradnie mi czas, kiedy poświęcam go na kończenie książek, które są nudne, nic niewnoszące, zamiast poświęcić go na coś innego – przyjemnego albo pożytecznego. A jak jest u Ciebie?

Pozostałe posty z cyklu

„W oparach absurdu”:

Jak być młodym i doświadczonym, dojrzałym i naiwnym, czyli w oparach absurdu 2

Jak okazywać emocje i mieć je pod kontrolą?, czyli w oparach absurdu 3

Jak pomagać innym i nie dawać się wykorzystywać, czyli w oparach absurdu 4 Mamy wyznaczać cele, czy przyjmować życie takim, jakie jest? – czyli w oparach absurdu cz. 6

Jak przestać się martwić i być przygotowanym na wszystko – czyli w oparach absurdu cz. 7

Mamy żyć prosto, a jednocześnie chcieć coraz więcej – czyli w oparach absurdu cz. 8

Mamy skończyć z perfekcjonizmem a jednocześnie się rozwijać, robić postępy, realizować cele, czyli w oparach absurdu cz.9 Miłego dnia Gracjana   PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku
Share this
  1. Z jeden strony konsekwencja to bardzo ważną cecha, jednak teraźniejszość wymusza na nas elastyczność i gotowość do zmian…

  2. ach ta konsekwencja. Wydaje mi się, że ogólnie jest to dobra cecha, aby nie zmieniać non stop kierunku , w którym podążamy. Z drugiej strony żyjemy w czasach, których naturalną składową jest zmiana. Trzeba zatem poszukać tego zdrowego balansu między knsekwencją, a elastycznością!

  3. Ja mam problem z konsekwentnością. Na jakiś czas porzuciłam „typową” pracę i chciałam zarabiać z domu, mam do tego warunki i predyspozycje, ale nie byłam odpowiednio konsekwentna do tego typu pracy. Niestety tak samo jest z kursami, dietą czy chodzeniem na fitness :/

  4. Bardzo fajny tekst. Mam w swoim gronie dwie osoby, które skończyły dany kierunek studiów tylko dlatego, że go zaczęły. Bo przecież musiały być konsekwentne. No męczyły się niemiłosiernie na tych studiach zamiast rzucić je po pierwszym roki. I wylądowały w pracach związanych z tymi studiami, chociaż w duszy gra im co innego. Taką konsekwencję to trzeba wrzucić do klozetu i spłukać wodą;-)

  5. Ja osobiście należę do osób bardzo konsekwentnych, ale, tak jak napisałaś, wiele się u mnie zmieniło. Faktycznie, sama lubię wstawić rzeczy do zmywarki przed snem, żeby rano mieć wszystko czyste, ale kiedy pojawiły się dzieci, to sprzątanie pokoju, owszem jest, ale poprzez zabawę – a jak nie chcą, to sama to robię – nie ich wina, że ja taka jestem 😀 Tak samo z własnym zdaniem, kiedyś wydawało mi się, że trzeba bronić swoich racji za wszelką cenę – teraz wiem, że jak powiem komuś „faktycznie! Masz rację! Myliłam się, przepraszam” – to absolutnie nic się nie dzieje 😉 nie ma końca świata, nic się nie wali i (co najważniejsze) nic mi się przez to nie stało 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *