Mamo, zadbaj o równowagę!

Mamo, zadbaj o równowagę! Ale co to znaczy?

No właśnie. Jeśli sama nie odpowiesz sobie na to pytanie, to nawet jeśli ktoś da Ci na nie odpowiedź, to może być ona nieadekwatna do Twojej rzeczywistości. Może nie brać po uwagę wszystkich tylko Tobie znanych okoliczności, z jakimi się borykasz.

I co z tego? A to, że potem w obliczu wszystkich rad, smukłych brzuchów po porodzie, kwestii „dobrej organizacji” popadasz we frustrację, tracisz pewność siebie i … radość z macierzyństwa.

W związku ze zbliżającym się Dniem Matki chciałabym, by zaglądające tu Mamy przyjrzały się temu, jak same dbają o równowagę w życiu.

 

Wsadź złote rady do kieszeni

Nie sugeruję, by nie pogłębiać wiedzy, nie sprawdzać, co na dany temat mówią badania i w ogóle nie rozmawiać z innymi, zwłaszcza doświadczonymi osobami.

Sugeruję za to, by jak zwykle zachować umiar i czerpać ze złotych rad tylko na tyle, na ile podpowiada Ci intuicja, na tyle, ile pasują one do Twoich realiów. No i brać pod uwagę, że nawet wyniki najlepiej metodologicznie przeprowadzonych badań są tylko wynikami badań pewnej grupy, która niekoniecznie musi być reprezentatywna dla Ciebie, Twoich dzieci, czy w ogóle Twojej rodziny.

Zdarza mi się wchodzić na posty w grupach wsparcia dla rodziców. Znajduję tam dużo inspiracji. Jednak dostrzegam również, jak łatwo przegiąć, popaść w skrajność, czy wręcz wypaczyć pierwotne znaczenie, czy założenia danego podejścia do wychowania.

Chcesz rozszerzać dietę zgodnie z BLW, a tymczasem Twoje dziecko wciąż toleruje tylko papki, a może ma anemię i nie możesz zostawić mu wyboru albo po prostu brakuje Ci sił na samodzielne przygotowanie posiłków  i podajesz… papkę z zakupionego słoiczka z takimi wyrzutami sumienia,  jakbyś podawała własnemu dziecku truciznę.

Umeblowałaś pokój swojego przedszkolaka i umieściłaś w nim zamykaną komodę, bo wiesz, że tylko tak utrzymasz względny porządek i biczujesz się, że nie działasz zgodnie z pedagogiką Montessori i nie zostawiasz dziecku otwartej przestrzeni do rozwoju.

Chcesz stosować się do zasad rodzicielstwa bliskości, ale nie możesz albo Twoje dziecko nie chce być noszone w chuście i Twój perfekcjonistyczny umysł już włącza wewnętrznego krytyka. Bo w końcu wszystko albo nic czyni Ciebie bądź nie bliskościowym rodzicem.

Albo odpowiada Ci bardzo metoda wychowywania bez kar i nagród, ale tak opacznie ją zrozumiałaś, że nie dajesz swojemu dziecku żadnych oznak radości, zachwytu, żadnej informacji zwrotnej – czy na pewno o to w tym chodzi?

Do tego dopada Cię syndrom perfekcyjnej pani domu, przez co nie umiesz odpuścić i dałaś sobie wcisnąć kit, że wszystko jest kwestią dobrej organizacji, o czym możesz przeczytać na mataja.pl.

Tak, też tak czasem mam, że zachłysnę się jakiś podejściem, po czym okazuje się, że nie przystaje ono do mojej rzeczywistości, do moich preferencji, mojego temperamentu albo moich wartości. A przynajmniej nie w całości.

Dlatego nauczyłam się brać i wdrażać dobre rozwiązania, ale bez popadania w skrajności.

 

Mamo, zadbaj o równowagę

Wiem, będziesz rozczarowana, kiedy napiszę, że nie dam Ci recepty na to, jak zachować równowagę.

Bo tylko Ty wiesz, jak to możesz zrobić. Wiesz to pomimo, że jesteś zmęczona, sfrustrowana, zapracowana, rozżalona, niespełniona itd.

Ja nie mogę tego zrobić za Ciebie, bo nie znam Twojej sytuacji.

Nie wiem, czy jesteś mamą jedynaka, czy bliźniaków, a może masz w domu trójkę.

Nie wiem, czy Twoje dziecko „wisi Ci na piersi”, czy woli już piersi koleżanki z klasy.

Nie wiem, czy masz wsparcie w mężu, czy ścigasz go za spóźnienia w płaceniu alimentów.

Nie wiem, czy masz babcię w sąsiedztwie, czy na drugim końcu Polski.

Nie wiem, czy tęsknisz za pracą zawodową, czy serce Ci krwawi, gdy zostawiasz swoje dziecko w żłobku.

Nie wiem, czy musisz mieć wyprasowane firanki w oknach, czy zdarza Ci się jeść gotowe dania ze sklepu.

Nie wiem, jakie przekonania Ci pomagają, a jakie Cię ograniczają.

 

To, co mogę Ci zaproponować to przejść przez 5 kroków do równowagi. Jeśli to wciąż dla Ciebie za dużo, to wykonaj poniższe ćwiczenie:

 

ĆWICZENIE


Narysuj  na kartce skalę od 0 do 10 – gdzie 0 to komplety brak równowagi, a 10 stan idealny.

Opisz, jak to jest w punkcie 10. Jak wygląda stan idealnej równowagi.

Następnie zaznacz, gdzie jesteś dziś.

Zastanów się, co możesz zrobić, co zmienić, czego zaprzestać, aby znaleźć się 1 punkt wyżej na skali.

Czy już wiesz, jaki będzie Twój pierwszy mały krok?


 

Mamo, zadbaj o równowagę, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi!

 

A może zmiana nastawienia i przekonań?

Na koniec kilka spostrzeżeń, które być może ułatwią Ci złapać dystans.

  • Nie jesteś sama – zwłaszcza jeśli mieszkasz z ojcem swoich dzieci, on ma takie same prawa jak i obowiązki względem domu i względem dzieci.

 

  • Bałagan w domu ma się nijak do tego jaką jesteś mamą. Bałagan w domu nie świadczy o tym, że jesteś niezorganizowana tylko, że masz ważniejsze priorytety, na przykład wypicie w spokoju gorącej kawy.

 

  • Możesz wyjść i zostawić dziecko pod opieką: męża, babci, cioci, niani i nie zerkać na telefon co 15 minut, jeśli będzie taka konieczność, to zadzwonią. Ty być może masz raptem godzinę DLA SIEBIE. Poza tym, czy gdy Twój mąż wychodzi na piwo to dzwoni do Ciebie pytać, jak sobie radzisz? A może denerwuje Cię mama, która choć masz już ze 30 lat wciąż daje Ci wskazówki jak podgrzać pomidorową? Daj im szansę.

 

  • Dzieciństwo tak szybko mija. Kiedy już masz dość swojego potomstwa, nieprzespanych nocy, nie pamiętasz już jak to jest nie być zmęczoną i spotkać się ze znajomymi bez dzieci, proponuję zmienić perspektywę i przypomnieć sobie, że wszystko mija, a dzieciństwo zaskakująco szybko. Zamiast skupiać się na tym, która to już z rzędu nieprzespana noc, który to słoiczek wyrzucony z całą zawartością, który to już spór o spodnie w dinozaury czy inne stwory, policzyć te przyjemne chwile w ciągu dnia, te radosne, wzruszające momenty, jakich dostarczają Ci pociechy. Taką pozytywną praktykę, znajdziesz tutaj.

 

 

A Tobie droga Mamo, co pomaga dbać o równowagę?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS.  Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

 

 

 

 

Dlaczego lubię coaching?

Lubię coaching, choć aktualnie nie ma najlepszego PR’u. Lubię coaching, rozumiany jako indywidualne spotkanie, a  nie ”pałer spicze”, mowy motywacyjne itp. Lubię coaching z kilku powodów, a  najbardziej dlatego, że dzięki niemu łatwiej wprowadzić w swoim życiu work life balance.

Czym wyróżnia się coaching od innych form rozwoju, motywacji?

Przede wszystkim pozwala wypracować rozwiązania dopasowane do Ciebie. Pozwala spojrzeć na świat z innej perspektywy i zachęca do realizacji celów małymi kroczkami, w Twoim indywidualnym tempie, przez co pozwala budować poczucie skuteczności, które jest kluczowe dla motywacji.

 

Indywidualnie

Na sesji coachingowej  wypracowujesz swoje własne metody. Co  z tego, że ktoś Ci poda 10 gotowych technik zarządzania czasem i 50 planerów, skoro one się u Ciebie nie sprawdzają z Tobie tylko znanych powodów.

Dlatego wypracowujesz i wypróbowujesz to, co ma szanse sprawdzić się u Ciebie, na Twoich warunkach i Ty wiesz, co i jak możesz zmodyfikować, jeśli jednak nie wychodzi.

Podam Ci przykład z mojego życia. Generalnie hołduję zasadzie, że najlepiej od razu, od rana wykonać priorytetowe zadania. Wtedy nawet jeśli coś w ciągu dnia pójdzie nie tak, to mam temat odhaczony i jeśli coś mnie rozłoży, coś wypadnie, to nie mam presji, że wisi nade mną sprawa cięższego kalibru. Tymczasem odkąd mam dziecko niestety ta kardynalna zasada w praktyce nie ma racji bytu. Ponieważ trafił mi się egzemplarz mało śpiący, budzący się w nocy nawet co 20 minut, a standardowo co godzinę, to grubo ponad rok nie spałam ciągiem dłużej niż 3 godziny. W związku z tymi częstymi pobudkami rano byłam bardziej zmęczona niż kiedy się kładłam spać. Od rana zatem jadłyśmy śniadanie i robiłyśmy to, na co w danym momencie miałyśmy ochotę. Dopiero w czasie drzemki mogłam faktycznie działać. Niestety zdarzało się, że czas do drzemki mocno się przeciągał. Zatem niestety moja zasada – choć nadal uważam słuszna – to u mnie się nie sprawdzała i musiałam inaczej planować. Gdybym wciąż chciała się do niej stosować, to czekałby mnie tylko frustracja.

 

Inna perspektywa

Coaching daje inną perspektywę. Wróćmy do mojego planu dnia i zasady, żeby najpierw zająć się najważniejszym… czy śniadanie i zabawa z moją córką nie jest najważniejsza? 😉

 

Krok po kroku

Pracując z coachem, wykonujesz zadania małymi krokami. Nawet jeśli wygenerujesz mnóstwo pomysłów i rozwiązań, nie musisz stosować  ich wszystkich na raz, zwłaszcza że mogłoby Cię to przytłoczyć.  Coach pyta, od czego i kiedy zaczniesz i decyzja należy do Ciebie, co chcesz najpierw wdrożyć. Nie musisz wprowadzać zmian w całości, tylko najpierw sprawdzić po kolei, co u Ciebie zdaje egzamin, a co się nie sprawdza.  Próbując wszystkiego na raz, nie wiesz, co przynosi efekty, a co nie. Widzisz tylko, że efekt nie jest współmierny do wykonywanej pracy, przez co łatwiej się zniechęcić. Rzucanie się na głęboką wodę zamiast zmian, o jakie Ci chodzi, może przynieść rozczarowanie i frustrację, spadek słynnej motywacji. Tymczasem dzięki małym krokom budujesz poczucie skuteczności, bo widzisz małe, ale jednak efekty, małe, ale współmierne do wysiłku, dzięki czemu masz ochotę działać dalej.

 

Praca coachingowa opiera się na ustalaniu celów. Na ile to ma sens próbowałam odpowiedzieć w poście  „Czy jest sens stawiać sobie cele w życiu”. Choć czasem nie warto kurczowo trzymać się celu, to jednak życie bez niego przypomina sytuację, kiedy pakujemy walizkę i wychodzimy, ale nie wiemy dokąd. Coaching pomaga Ci po pierwsze spakować do walizki tylko to, co jest potrzebne i użyteczne, bo coaching nie lubi perfekcjonizmu, a po drugie obrać ważny dla Ciebie cel podróży.

 

A za co Ty lubisz coaching?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS.  Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku