Praca nie musi być pasją, być żyć z pasją

Najwyraźniej kwestia pasji tak mocno mnie pasjonuje, że powstaje już trzeci tekst na ten temat.
Wspominałam  już o tym, dlaczego nie mam pasji dlaczego nie zawsze warto łączyć pasję z pracą.

Do kolejnej refleksji na ten temat zachęciły mnie rozmowy z kandydatami do pracy, którzy opowiadali mi o tym, jak zapobiegają wypaleniu po kilkunastu latach pracy w jednej firmie przy stosunkowo powtarzalnych czynnościach. No i mocno dała mi do myślenia sytuacja, w której moja koleżanka z zespołu rekrutacji otrzymała kwiaty od osoby, którą zatrudniła z podziękowaniem za to, że zmieniła jej życie 🙂 .

Dziś o tym, że praca nie musi być pasją. Wystarczy swoją pracę lubić. Nie trzeba jej kochać. Za to pasje spokojnie można realizować poza nią.

 

Co dla Ciebie znaczy sukces?

Powracam do tezy Steva’a Jobsa, który powiedział, że warunkiem sukcesu jest robić to, co kochasz. Pytanie, co jest Twoim wyznacznikiem sukcesu?
Może wcale nie zależy Ci, by być znanym, zapracowanym, pochłoniętym całkowicie tym, co robisz zawodowo człowiekiem.
Może ważne dla Ciebie jest, by wieść przyjemne, zrównoważone  życie. A by takie mieć trzeba robić więcej przyjemnych, sensownych i celowych rzeczy. Ale niekoniecznie w pracy 🙂 .

Jeśli utożsamiasz sukces z poczuciem szczęścia, to zachęcam do lektury posta na ten temat. Przytaczam tam wyniki licznych badań, które wskazują, że dla poczucia szczęścia ważne jest, by robić rzeczy przyjemne, ale też takie, które mają głębszy sens.

 

Pracuj z poczuciem sensu

Jak wielu ludzi może pochwalić się tym, że łączy pasję z pracą? Jak wielu ludzi może powiedzieć, że ich praca jest jednocześnie przyjemna i celowa?

No właśnie…

Przeciętny Kowalski ( Paweł K., jeśli to czytasz, to wybacz…) idzie po prostu do roboty i jedyny cel, jaki mu przyświeca, to zarobić na utrzymanie…(choć oczywiście mogę się mylić 🙂 ) .

Bowiem ten przeciętny Kowalski nawet przyziemnym zajęciom jest w stanie nadać ważny cel.
Jakkolwiek naiwnie to brzmi,  to warto wypróbować zmianę perspektywy.
Tym bardziej jeśli masz pasję, czy hobby, które możesz realizować na innych polach.

Pani w okienku w urzędzie nie musi kochać swojej pracy, żeby wykonywać ją z zaangażowaniem. Natomiast głębszy cel, jaki może jej nadać, to bycie pomocnym dla „petenta” zagubionego w gąszczu przepisów. Albo nie musi kochać swojej pracy, ale docenić, że dzięki niej punktualnie o 15.30 wychodzi po to, by zająć się swoim hobby albo po prostu spędzić czas tak, jak lubi.

Podobnie pan pakujący książki do wysyłki może dostrzec cel w tym, że pakuje książki dla kogoś, kto długo odkładał na nie pieniądze. Albo dla kogoś, kto wręczy je komuś w prezencie, albo nauczy się z nich jak być lepszym rodzicem albo szefem.

Popłynęłam?

Być może. Ale to od nas zależy, czy będziemy chodzić do pracy za karę, czy jednak spojrzymy na nią, jak zajęcie, które może być częścią większej sensownej całości. I od nas zależy, na ile się w nie zaangażujemy, czyli czy będziemy pracować z pasją 🙂 .

Pracując z pasją, widzisz szerszy cel i sens, pokonujesz trudności. Czujesz, że pomagasz albo że jesteś częścią czegoś większego. Czujesz, że to co robisz, służy innym.

 

Praca nie musi być pasją – żyj z poczuciem sensu

Jeśli jednak nie jesteś w stanie dostrzec tej szerszej perspektywy w swojej pracy, to nic złego, jeśli po prostu potraktujesz ją jako źródło dochodu.

Twoja praca nie musi być pasją. Może być drogą spełnienia Twoich ambicji, a może być po prostu sposobem na  zapewnienie spokoju i bezpieczeństwa sobie i rodzinie. Może być narzędziem do zdobycia środków na realizację pasji.

Przy okazji omawiania tematyki work life balance, często pojawia się kwestia tego błędnego założenia, że należy oddzielić pracę od życia. Tymczasem praca jest częścią życia i ma sens nawet jeśli jest „tylko” źródłem dochodu.

Poza tym praca to nie tylko ta zawodowa, ta dzięki której zarabiamy na życie. Praca to wolontariat w hospicjum. Praca to działanie na rzecz ochrony klimatu. Praca to zaangażowanie w sprawy osiedla. Nie wspominam już o pracy, jaką jest bycie rodzicem.

Praca nie musi być pasją. Dla zachowania równowagi i zapobieganiu wypaleniu warto robić po pracy bardziej przyjemne rzeczy albo takie, które są użyteczne w szerszej perspektywie 🙂 .

A jak jest u Ciebie?

Pracujesz, czy żyjesz z pasją?

Miłego dnia

Gracjana

Czy warto być jak Steve Jobs? Czyli o tym, czy łączyć pasję z pracą?

Mówi się, że aby nie pracować nigdy więcej, należy robić to, co się kocha.

Pewnie sama znasz przykłady osób, którym udało się łączyć pasję z pracą, dzięki czemu zarabiają, robiąc to, co naprawdę lubią. A to czyni ich szczęśliwszymi, odczuwają mniej stresu – przynajmniej tak deklarują.

Wiążąc pasję z pracą z pewnością łatwiej osiągnąć satysfakcję i spełnienie, bo nie od dziś wiadomo, że nie tylko o pieniądze w pracy chodzi. Z pewnością też łatwiej zmotywować się do czegoś, co lubisz i w czym widzisz sens, niż zmusić się do codziennego wstawania z łóżka i dawania z siebie 100% tam, gdzie Cię nie doceniają i gdzie nie widzisz sensu podejmowanych działań.

 

Rób to, co kochasz, połącz pasję z pracą  –  to mit i presja

„Rób to, co kochasz robić. Znajdź swoją pasję. Jedynym sposobem, aby osiągnąć sukces jest kochać to, co robisz.”

Steve Jobs

Sądzę, że słowom Steve’a Jobsa nadaje się niepotrzebnie aż takiej mocy. I chyba na wyrost łączy się je z pracą. Wszak robić to, co się kocha można gdziekolwiek 🙂 .

Poza tym, czy naprawdę chcesz być jak Steve Jobs? Wielu jego pracowników, czy choćby jego dzieci, zwłaszcza najstarsza córka, mogliby powiedzieć coś więcej na temat tego, czy Jobs był rzeczywiście przykładem do naśladowania.

Tymczasem, owszem to wizjonerzy i pasjonaci zmieniają świat. Ale fakt, że Ty po prostu korzystasz z ich osiągnięć i wcale nie masz ochoty opuszczać strefy komfortu, nie oznacza, że masz się czuć winna.

 

Dlaczego nie zawsze warto łączyć pasję z pracą?

Z góry zaznaczę, że kibicuję wszystkim pasjonatom. A zwłaszcza tym, którzy chcą na swojej pasji zarabiać. Naprawdę potrzeba nam takich ludzi, którzy robią to, co lubią i zarażają swoim entuzjazmem. Ale ponieważ czasem coach otwiera oczy, to chciałam zwrócić uwagę na kilka aspektów, które warto rozważyć zanim podejmie się radykalne kroki. Zatem zanim rzucisz pracę w korporacji, sprawdź, jak ją „wykorzystać”, by łatwiej zamienić swą pasję w zawód.

Zanim zdecydujesz się połączyć pasję z pracą sprawdź, czy wzięłaś pod uwagę to, o czym piszę poniżej:

 

Pieniądze zabijają motywację

Pisząc o pracy z pasją, nie sposób nie wspomnieć o tej „słynnej” motywacji. Pisałam o niej także tutaj. Jednak szerzej ten temat przedstawia w książce  „Drive. Kompletnie nowe spojrzenie na motywację” Daniel H. Pink. Przytacza tam liczne badania nad motywacją i wnioski z nich płynące. Przez lata badacze zdążyli wielokrotnie potwierdzić, że naszymi działaniami kierują nie tylko wrodzone popędy i potrzeby, ale też siła napędowa, jaką jest wewnętrzna motywacja. Według nich na ten konstrukt składają się trzy elementy: poczucie autonomii, poczucie biegłości i poczucie celowości.

Jasne jest więc, że realizując pasje, jesteśmy sterowani właśnie wewnętrzną motywacją, bo robimy to, co i jak chcemy, pragniemy być w tym coraz lepsi i mamy w tym cel.

A teraz uwaga!

Kiedy uczestnicy otrzymywali pieniądze lub byli w inny sposób wynagradzani za to, co do tej pory robili spontanicznie i z przyjemnością, szybko tracili oni zainteresowanie tym działaniem. Mało tego, jeśli w kolejnych próbach tej nagrody nie obiecano, uczestnicy nie podejmowali wysiłku.

Po sieci krąży taka oto opowieść obrazująca to, jak pieniądze zabijają motywację:

Pewien mężczyzna, wychodząc z domu spotykał grupę chłopców, którzy dla zabawy rzucali w niego kamieniami. Pewnego razu zawołał chłopców i powiedział, że zapłaci im 2 dolary, jeśli będą rzucać w niego kamieniami. Kolejnego dnia powiedział chłopcom, że dziś ma dla nich tylko po dolarze za rzucanie w niego kamieniami. Kolejnego mógł im dać tylko pół dolara, a chłopcy stwierdzili, że im się to nie opłaca i przestali w niego rzucać.

Dlatego zanim zmienisz pasję na pracę zastanów się, czy wystarczy Ci tej wewnętrznej motywacji.

 

Czy Twoja pasja pozwoli Ci się utrzymać?

Tak, tak! Pieniądze to nie wszystko! Ale czy nie jest przypadkiem tak, że by zarobić tyle, ile na etacie musisz pracować dwa razy dłużej?

Do tego zamiast spełnienia i satysfakcji czujesz frustrację, bo nie stać Cię na to wszystko, co do tej pory?

Nie każda pasja musi mieć wymiar zarobkowy. Nie każdą pasję łatwo przekuć w intratne zajęcie.

Pamiętam rozmowę ze znajomą, która dla relaksu robiła na szydełku chusty. Kiedy jedną z nich zobaczyłam od razu podjęłam temat, czy nie dałoby się tego zajęcia „zmonetyzować” 😉 . Ale wystarczyła prosta kalkulacja. Jedną chustę mogłaby sprzedać za 100 zł –  maksymalnie za 200 zł. Wykonanie jednej zajmowało jej 12 godzin. Zakładając, że przez 5 dni w tygodniu robiłaby jedną chustę dziennie, to zarobiłaby mniej niż aktualnie na etacie, a nie wzięłyśmy pod uwagę kosztów materiałów, prądu, reklamy, prowizji platform sprzedażowych, ZUS-u itp. No i czy nadał szydełkowanie sprawiałoby jej przyjemność, gdyby musiała robić to codziennie od rana do nocy???

 

Czy łatwiej o work life balance czy o wypalenie zawodowe?

Już w poprzednim poście przestawiłam swoje stanowisko, że realizując pasję jednocześnie zaprzeczamy idei równowagi.

Jednak dla wielu osób połączenie pracy i pasji rzeczywiście daje szansę na zachowanie work life balance. Jednak w wielu innych przypadkach okazuje się, że w ciągu doby nie ma już na nic czasu prócz pracy, ups ! Przepraszam, na nic oprócz pasji.

Jest to o tyle ważne, że granica między tym co prywatne a zawodowe mocno się zaciera. I tu kij ma dwa końce. Kiedy pasja jest jednocześnie formą zarabiania na życie, może być trudniej o postawienie sobie jasnych granic i znaleźć czas na to, by odpocząć, spędzić czas z innymi, zrobić cokolwiek, co nie wiąże się z pracą, która jednocześnie jest pasją i …odwrotnie…

Wiele badań wskazuje na to, że pasja pozwala bardziej się „zapalić się” do wykonywania obowiązków. Jednocześnie to raczej pasja z jaką poświęcamy się hobby daje odpocząć, złapać dystans, nabrać sił.

Jednym z elementów zapobiegania wypaleniu zawodowemu jest oderwanie się od świata zawodowego, czy to poprzez spędzanie czasu z innymi, czy poprzez zaangażowanie się w hobby. Gdy pasja stanie sie pracą, w Twoim życiu może zabraknąć tego wentyla i równowagi.

 

Nie ma szefa, za to są klienci i urząd skarbowy

Liczyłaś, że będzie lżej, bo nie trzeba się użerać z szefem. Tymczasem musisz spełniać wymagania klientów 🙂 . Oczywiście trudno to porównać zero – jedynkowo, ale tak jak szef może zdecydować o tym, czy masz pracę, tak samo klient decyduje, czy będzie z Tobą pracować. Jasne, że działa to i w drugą stronę – klienta poniekąd możesz wybrać. Ty możesz zdecydować z kim nie podejmiesz współpracy. Szefa raczej nie wybierasz :).

Nie zmienia to faktu, że pracując na etacie, możesz zostać zwolniona. Ale tak samo jeśli np. nie dotrzymujesz terminów, możesz stracić klientów. A z kolei jeśli oni spóźniają się z płatnościami albo wcale nie płacą, Tobie brakuje na ZUS.

 

Muszę

Kiedy Twoja pasja zamienia się w pracę, w Twoim słowniku coraz częściej pojawia się słowo „muszę”:

→Muszę przygotować ofertę

→Muszę wystawić faktury

→Muszę zadzwonić do klienta

→Muszę rozpatrzyć reklamację

→Muszę wrzucić post na bloga

I takich „muszę” codziennie przybywa. Podczas gdy wcześniej robiłaś coś, bo tego chciałaś.

Zakładając firmę, często musisz być jednocześnie księgową, marketingowcem, sprzedawcą itd. Pytanie, czy wszystkie te „dodatkowe” zajęcia” nie odbiorą Ci radości z pasji?

 

Praca nie musi być pasją

To co nam w życiu przeszkadza, to przekonania. I uważam, że jednym z takich szkodliwych przekonań może być to o tym, że zawodowo należy robić to, co się kocha, gdyż w wielu przypadkach funduje tylko frustrację. Sama odnalazłam spokój, kiedy pogodziłam się z tym, że nie mam pasji. Poczułam, że przez lata dałam sobie wmawiać, że tylko dzięki pasji, można osiągnąć sukces, spełnienie, satysfakcję.

Kluczem do działania z pasją jest poczucie sensu. Co ważne, to my możemy nadać sens temu, co robimy. Nawet „zwykła” praca może być okazją i przestrzenią do rozwijania zainteresowań, czy też pasji rozumianej jako zaangażowanie w coś sensownego.

Ale o tym w osobnym poście 🙂 .

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Dlaczego bierzesz pracę do domu?

Czy zastanawiałaś się dlaczego tak dużo pracujesz? Dlaczego zostajesz po godzinach albo bierzesz pracę do domu?

Czy to chwilowy wzmożony wysiłek, który ma zostać uwieńczony premią, awansem, zakończeniem ważnego projektu?

A może Twój przełożony zamiast efektu bardziej docenia czas spędzony w biurze?

A może to poczucie obowiązku albo pewien przymus bycia zajętym, który czyni Cię pracoholikiem?

Czy świadomie poświęcasz czas pracy, po to, by coś zyskać, wiedząc, że to sytuacja tymczasowa?

Czy jednak sfera zawodowa zawładnęła całym Twoim życiem?

A może bierzesz pracę do domu, żeby zachować work life balance?

 

Dlaczego bierzesz pracę do domu ?

W swojej pracy zawodowej spotykam bardzo różnych ludzi i wielu z nich naprawdę dużo pracuje. Oczywiście możesz zapytać, co to znaczy naprawdę dużo. I Twoje pytanie jest jak najbardziej zasadne, bo jak to zmierzyć?

Ktoś mierzy tę wartość, przez ilość czasu spędzonego, czy to w biurze, czy przy komputerze. Często jednak nie bierze pod uwagę, ile tego czasu wcale nie poświęca pracy, ale tzw. biurowym plotkom (które mają swoją wartość, ale i tu umiar jest wskazany), sprawdzaniu prywatnej poczty, przeglądaniu że tak ogólnie to nazwę Internetu. Kończąc pracę jest zmęczony. A do tego ma poczucie, że czas uciekł mu przez palce i nie zdążył zrobić wszystkiego, co miał zaplanowane.

Jeszcze ktoś inny stale myśli o pracy. Z jednej strony nie poświęca efektywnie czasu na wykonanie zadań i ma je ciągle „na głowie”, a z drugiej nie potrafi się odciąć i być tu i teraz i zamiast spokojnie zjeść obiad, pogadać z dzieckiem. Wciąż myśli, ile ma jeszcze do zrobienia. Stąd to poczucie bycia w pracy 24h na dobę.

Dla kogoś dużo to będzie efektywnie, czyli na koniec dnia – owszem  jest zmęczony ilością tematów, ale również zadowolony z efektów.

Inna osoba idzie dodatkowo do pracy w niedzielę np. wygłosić wykład, poprowadzić szkolenie. Ma świadomość, że nie spędzi tego czasu z rodziną, ale pytana, czy musi „dla tych paru groszy” iść do pracy, mówi: „ Nie, nie muszę, ale chcę, bo bardzo to lubię”. Albo inaczej: „ Tak muszę, bo mam długi i chcę je wreszcie spłacić i mieć święty spokój”.

Po czym jeszcze poznać, że ktoś pracuje dużo?Ilość godzin w biurze, zadania zabierane do domu, telefony w weekendy, brak urlopów itd. A może zmęczenie, zaniedbanie albo odpuszczenie innych dziedzin życia? Jestem ciekawa, jak Ty to widzisz?

 

Pracuję, bo lubię? Czy jestem pracoholikiem?

Nie każdy, kto spędza w pracy większą część czasu to pracoholik. Powyższe przykłady pokazują, że motywacje osób dużo pracujących są rzeczywiście różnorodne.

Jak jednak rozpoznać, czy jeszcze pracuję, bo lubię, czy już popadam w pracoholizm.

Pomocne mogę być poniższe stwierdzenia. Sprawdź, czy odnajdujesz w nich swoją rzeczywistość:

  • Uciekasz w pracę, bo jest ciekawsza niż Twoje życie prywatne.

 

  • Tylko w sferze zawodowej masz poczucie kontroli.

 

  • Denerwują Cię osoby, dla których jest coś ważniejszego niż praca zawodowa.

 

  • Jesteś przekonana, że jeśli nie dasz z siebie wszystkiego, to zostaniesz zwolniona, Twoja firma padnie itp.

 

  • Czas poświęcony na inne aktywności niż praca uważasz za stracony.

 

  • Jesteś ofiarą własnego perfekcjonizmu i prowadzących do niego przekonań typu: „jestem coś warta, gdy osiągam sukces”, „mogę kontrolować wszystko”, „tylko ja mogę zrobić to dobrze”.

 

  • Słowo weekend oznacza, że będziesz mogła spokojnie popracować 🙂 .

 

Co sprawia, że dużo pracujesz?

Wg badań Teresy Chirkowskiej-Smolak osoby badane podały następujące powody pracy po godzinach:

  • satysfakcja z pracy 14% – nie mam nic do dodania. Jeśli to lubisz i nie stanowi to żadnego problemu to tylko pozazdrościć.

 

  • sposób na karierę 13% – pytanie czy na pewno. Zawsze z tyłu głowy mam pytanie, czy aby na pewno ktoś to doceni?

 

  • aby naprawić błędy 7% – to jest zrozumiałe, że skoro wystąpił jakiś błąd, jest to sytuacja awaryjna, czasem faktycznie wymagająca zostania po godzinach. Taka zresztą jest natura godzin nadliczbowych – szczególna potrzeba pracodawcy. Pytanie, jak często sytuacja się powtarza, czy błędów tych nie da się uniknąć?

 

  • brak asertywności 7% –  nie potrafisz odmawiać albo negocjować terminów, czy priorytetów.

 

 

  • aby pomóc kolegom lub klientom 18% – wydaje mi się, że na tle pozostałych powodów to dość spory udział procentowy. Odsyłam Cię to tekstu kiedy pomagać, by nie czuć się wykorzystywanym. Bo znowu, jeśli sytuacja jest wyjątkowa, to jest to dla mnie zrozumiałe, jeśli jednak jest standardem, to chyba czas się tym zająć.

 

  • dla pieniędzy 6,5 % – to chyba dotyczy tylko osób, które faktycznie otrzymują wynagrodzenie za godziny nadliczbowe. Jednak z mojego doświadczenia wynika, że tam gdzie się za nie płaci ściśle się je kontroluje i raczej skłania pracowników do odbioru w postaci dni wolnych. Jednak gro osób zwłaszcza zatrudnionych w zadaniowym czasie pracy nie ma jak „udowodnić”, że pracuje ponad swój wymiar czasu pracy ( choć i na to są sposoby).

 

  • gdyż szef tego oczekuje 11% – dwa pytania – dlaczego i jak często tego oczekuje? I czy wyartykułował to wprost, czy sama sobie to wydedukowałaś. Czyli na ile ma to potwierdzenie w faktach?

 

  • nie radzą sobie 11% – nadmiar zadań, czy brak kwalifikacji albo kompetencji?

 

  • aby nie stracić pracy 11% – podobnie jak z oczekiwaniami szefa. Czy są jakieś realne podstawy, że to prawdziwe zagrożenie?

 

  • nadmiar pracy 28% – oczywiście to może być całkiem subiektywne wrażenie, a sam nadmiar może być spowodowany Twoimi wyobrażeniami co do oczekiwań szefa. Co jednak z tym fantem zrobić, kiedy obiektywnie spadło na Ciebie zbyt wiele?

 

 

A co jeśli nie chcesz tak dużo pracować?

Najprościej byłoby pójść do szefa i mu o tym powiedzieć :).  A może właśnie to jest najtrudniejsze.

Zatem co zrobić zanim pójście do szefa okaże się jedynym wyjściem:

  • sprawdź, czy kiedy pada pytanie rzucane w przestrzeń o to, kto się zgłasza do danej sprawy, projektu to, czy nie podnosisz ręki za każdym razem?

 

  • zastanów się, co możesz zautomatyzować. Na przykład: sprawdzanie i odpowiadanie na maile, korzystanie z szablonów.

 

  • sprawdź, czy nie poświęcasz zbyt dużo czasu na dopieszczanie szczegółów. Czy nie jesteś zbyt perfekcjonistyczna i zamiast efektywnie pozbywać się zadań tylko je generujesz.

 

  • zobacz, czy możesz poprosić kogoś o pomoc.

 

  • wyznacz priorytety albo poproś szefa, by Ci je wyznaczył. Wykorzystaj znane Ci metody zarządzania czasem. Być może wiele z zadań wcale nie jest tak pilnych, jak Ci się wydaje.

 

Jeśli jednak potrafisz asertywnie odmówić udziału w kolejnym projekcie, rozróżniasz sprawy pilne od ważnych, planujesz swoją pracę i wiesz, kiedy odpuścić, a mimo to zabierasz pracę do domu, to chyba czas na rozmowę z szefem.

Przygotuj listę zadań, którymi się zajmujesz. Daj znać szefowi, że chciałabyś się z nich wywiązać najlepiej, jak potrafisz, ale jakość cierpi przez ilość. Poproś go, by określił, jaki efekt jest dla niego wystarczająco satysfakcjonujący i które z tematów są z jego perspektywy priorytetowe. Jeśli jesteś przekonana, że część zadań musisz oddać – zastanów się najpierw, czy możesz zaproponować jakieś rozwiązanie i sama je przedstaw szefowi. Może się na nie zgodzi albo przedstawi swoje.

Jeśli to nie poskutkuje…to może być jeden  z sygnałów, że czas zmienić pracę.

 

Czy można dużo pracować i zachować równowagę?

Pytam o to, dlaczego dużo pracujesz, bo z jednej strony wciąż uzależnienie, jakim jest pracoholizm jest społecznie aprobowane. Z drugiej strony, ktoś, kto lubi swoją pracę, może zostać niesłusznie posądzony o pracoholizm.

Jeśli jednak pomimo, że poświęcasz dużo czasu swojej pracy, masz dobre relacje, potrafisz odpoczywać, nie masz symptomów odstawienia, gdy nie pracujesz, to inni mogą Ci tylko pozazdrościć, że robisz to, co lubisz. Kiedy masz z tego satysfakcję, łatwiej Ci zachować równowagę i balans.

Jak zwykle podkreślam, że życiowa równowaga wcale nie zakłada wszystkiego po równo.  Za to dopuszcza poświęcanie czasu i energii w danej sferze w określonym momencie życia na wystarczającym i satysfakcjonującym dla Ciebie poziomie.

Dlatego dla jednych równowaga jest zachowana, kiedy mają czas na oglądanie seriali. A dla innych – kiedy spełniają się w pracy 😉 .

A jak jest u Ciebie?

Dlaczego bierzesz pracę do domu?

Miłego dnia

Gracjana

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Zanim rzucisz pracę w korporacji

Zanim rzucisz pracę w korporacji na rzecz prowadzenia własnej działalności, zadaj sobie kilka podstawowych pytań:

 

  • co jest dla Ciebie ważne w pracy zawodowej: stabilność, bezpieczeństwo, wyzwania? A może by zrobić swoje i mieć święty spokój? A może jeszcze coś innego?

 

  • co daje Ci satysfakcję w pracy: wspinanie się po szczeblach kariery, uczenie się nowych umiejętności, gratyfikacja finansowa? Czy coś jeszcze?

 

  • jesteś ekstra czy introwertykiem: lubisz pracować sama, czy czerpiesz energię z kontaktów z innymi? A może wiesz, jak to połączyć?

 

Gdy już znajdziesz odpowiedzi, to zastanów się, czy te ważne aspekty i potrzeby możesz zaspokoić w pracy w korporacji? Czy może dać Ci je tylko własna firma? Czy da się robić to, co lubisz tylko na swoim? Czy można pogodzić pasję z pracą na etacie?

Wiele osób łudzi się, że gdy rzuci pracę w korporacji, to uda im się zachować work life balance. Wiele osób w związku z tym widzi w firmie przyczynę i powód zaburzonej równowagi. Często obwiniają  szefa, zarząd, rynek pracy i liczą, że jak tylko wymyślą i otworzą swój biznes, to ich życie będzie usłane różami.  Wiele osób myśli, że z pasją można pracować tylko w swojej firmie…albo że praca musi być pasją…

Sama pracuję w kolejnych korporacjach już kilkanaście lat. Byłam też zatrudniona w małej kilkuosobowej firmie, więc mam porównanie. Wiem, jakie korzyści płyną z pracy w korporacji. Wiem też, jakie są zagrożenia i ograniczenia. Ale wiem też, że to nie firma dba o mój work life balance (choć oczywiście może w tym pomóc). Za to ja sama muszę o siebie zadbać. Na miarę możliwości, jakie faktycznie daje zatrudnienie na etacie i praca „u kogoś” oraz specyfika stanowiska, o czym pisałam w poście o tym jak utraciłam work life balance, pracując w terenie.

To truizm, ale nie każdy nadaje się do pracy na własny rachunek. No bo jeśli zależy Ci na płynności finansowej, lepiej czujesz się w przewidywalnym środowisku i jeszcze by naładować akumulatory albo rozładować napięcie musisz się wygadać, to samotne – może i przewidywalne „dzierganie na drutach” nie przyniesie Ci – przynajmniej szybko – stabilizacji finansowej. No i nie będziesz miała z kim ponarzekać 🙂 .

A o tym, że można być zadowolonym z pracy i starać się zachować work life balance także pracując na etacie przekonuje się coraz więcej osób.

 

Co możesz z tego mieć?

Niezależnie od tego, czy jesteś przekonana, że tylko prowadząc własną działalność, możesz się realizować i dbać o work life balance, czy wciąż się wahasz, to warto wiedzieć, co Ci daje praca w korporacji i czy jesteś w stanie z tego zrezygnować.

A oto z czego rezygnujesz:

  • zazwyczaj jasna ścieżki kariery, jasno określony zakres obowiązków

 

  • stabilizacja finansowa – łatwiej Ci zaplanować wydatki, zyskać zdolność kredytową

 

  • benefity pracownicze – jeździsz autem służbowym? Jak myślisz, jakie dodatkowe koszty eksploatacji auta musisz uwzględnić w swoim budżecie? Albo czy jesteś gotowa przesiąść się do komunikacji miejskiej 😉

 

  • większa przewidywalność – łatwiej zaplanować wyjazdy, wakacje

 

Jeśli nie dostarczasz wyników, czy nie spełniasz oczekiwań szefa, możesz wylecieć z pracy. Jeśli nie dostarczasz wyników swoim klientom i nie spełniasz ich oczekiwań, to ich tracisz. Wychodzi na to samo.

Ponadto pracując w korporacji, nie podpisujesz cyrografu. Pracę na etacie łatwiej zmienić niż zmienić profil działalności, zaczynać od początku zdobywać klientów albo…znów powrócić na etat po latach pracy dla siebie.

Jeśli rzeczywiście jesteś w stanie zrezygnować z powyższych przywilejów, to zanim rzucisz pracę w korporacji wykorzystaj ją do cna. To, co tam sobie weźmiesz, to czego się tam nauczysz, wykorzystaj w prowadzeniu własnego biznesu.

Podam Ci przykład. Kiedy urodziła się moja córka, okazało się, że jest tzw. nieodkładalnym dzieckiem, więc za radą wielu osób skorzystałam w kursów chustonoszenia.  Jeden z nich prowadziła dziewczyna, która rzuciła pracę w korporacji i znalazła sobie inną drogę. Drugi taka, która od początku zajmowała się właśnie doradztwem chustowym – nigdzie wcześniej nie pracowała na etacie.

Jak myślisz, na którym kursie się więcej nauczyłam?

Kurs przygotowany przez pierwszą dziewczynę miał strukturę. Po kolei przechodziła przez kolejne punkty. Najpierw dużo wyjaśniała od strony teoretycznej, związanej z fizjologią i anatomią, dopiero wtedy przeszła do ćwiczeń w praktyce.

Drugi kurs był tak chaotyczny, że osobie mającej pierwszy raz do czynienia z chustami mogło się odechcieć nosić dziecka w chuście. „Wykład” polegał na tym, że prowadząca co chwilę  pytała: „co to ja Wam chciałam powiedzieć, może macie jakieś pytania”. Ja miałam, ale nie potrafiła odpowiedzieć na  żadne z nich, tłumacząc np. przykład tym, że ona już dawno skończyła nosić swoje dzieci!!!

Może interpretuję na wyrost, ale śmiem twierdzić, że pierwsza dziewczyna wyniosła dobre nawyki z korporacji. Druga nie miała po prostu takiego doświadczenia.

Nie twierdzę absolutnie, że nie można dobrze poprowadzić szkolenia, czy prezentacji bez pracy w korporacji, ale z pewnością w korporacji się tego uczysz  – czasem chcąc, nie chcąc. Praca w korporacji niejako wymusza na Tobie rozwój, bycie na bieżąco z nowinkami, przepisami. Nikogo nie obchodzi, że na studiach Cię uczyli tak, skoro wiedza już dawno się zdezaktualizowała. Wymagane jest byś ją aktualizowała. Często robisz to na koszt firmy, która wysyła Cię na kursy i szkolenia, na które tak często narzekasz. Tymczasem pracując na własny rachunek, po pierwsze musiałabyś sama za wszystko płacić, po drugie znaleźć na to czas 🙂 .

 

Zanim rzucisz pracę w korporacji, wiedz co ta Ci daje:

•   Uczy pracy projektowej.

W większości korporacji bierzesz udział w różnych projektach. Masz też szansę nauczyć się zarządzania nimi w profesjonalny, ustrukturyzowany sposób. A zarządzanie projektami to szereg praktycznych umiejętności bardzo przydatnych przy zakładaniu firmy (wszak to duży projekt) i w ogóle prowadzeniu biznesu. O niektórych z nich będzie w kolejnych punktach.

 

•  Uczy zarządzania czasem.

Masz wysypkę na słowo „deadline”?  Ja mam. Ale dzięki temu, że w korporacji wszystko ma deadline, musisz dobrze planować swój czas pracy. Myślę, że stanowcza większość pracowników korporacji ma przynajmniej jedno szkolenie z zarządzania czasem za sobą. A wielu miało szansę poznać różnorodne podejścia i wybrać coś dla siebie (no chyba, że firma wymusza jedną właściwą metodę 🙂 ).

 

•   Uczy zarządzania ludźmi i pracy w zespole.

Nawet jeśli Twój zespół nie jest liczny to i tak uczysz się pracy z innymi, bo np. musisz współdziałać z osobami z pozostałych działów, z klientami, dostawcami itd. Biorąc udział w projektach, uczysz się godzić interesy różnych stron. Jeśli do tego pełnisz funkcję kierownika lub szefa projektu, to uczysz się zarządzania ludźmi i tego bezcennego doświadczenia nikt Ci już nie zabierze, za to Ty możesz je wykorzystać w zarządzaniu własnym zespołem w swojej firmie 🙂 .

 

•   Uczy profesjonalnej obsługi klienta.

Korporacje, które znam, mają świetnie wypracowane ścieżki  i procedury obsługi klienta – tak wewnętrznego jak i zewnętrznego. Jeśli nawet widzisz, że coś nie do końca działa albo mogłoby działać lepiej, to tylko zyskujesz wiedzę, jak wypracowane już schematy przełożyć na obsługę klienta w swojej firmie. I jeszcze wiesz, jak je udoskonalić. Bo nie liczy się tylko, co sprzedajesz, czy oferujesz, ale przede wszystkim jak. W korporacji uczysz się też, że najbardziej lojalnym klientem może zostać ten, który złożył reklamację…

 

•   Uczy pracy z celami.

W korporacjach wiele systemów motywacyjnych opartych jest o realizację celów. Zyskujesz więc wiedzę, jak te cele rozbić na czynniki pierwsze i skutecznie je realizować.

 

•   Uczy biznesowego podejścia.

Budżety, raporty, analizy, praca ze wskaźnikami – może to właśnie to, czego bardzo nie lubisz. Jednak kiedy już przejdziesz na swoje, nie będziesz zdziwiona, gdy starając się o dotację, będziesz musiała przygotować biznes plan, będziesz umiała zaplanować budżet, będziesz odróżniać przychód od dochodu. Łatwo policzysz, że np. by zarabiać tyle, ile na etacie w korpo, u siebie musisz pracować…16 godzin na dobę albo przy zachowaniu 8 godzinnego dnia pracy, zarobisz połowę mniej 😉 .

 

•   Daje wiedzę na temat tego, czego chcesz w pracy, a czego nie albo w czym jesteś dobra.

Pracując w korporacji, spotykasz się z różnymi sposobami zarządzania, podejściami do czasu pracy, różnymi wartościami, czy wreszcie procedurami. Widzisz, co działa, co nie działa. Widzisz, co Ciebie motywuje, a co wręcz zniechęca do działania. W procesie oceny pracowniczej siłą rzeczy musisz się zastanowić, jakie są Twoje mocne strony, a z czym masz problem. Jakie zadania przychodzą Ci z łatwością, a co lepiej oddelegować innym, by nie tracić na to czasu i energii. Dostajesz feedback i nawet jeśli coś pójdzie nie tak, to masz szansę na poprawę. We własnej firmie błąd może kosztować Cię utratę klienta.

 

•   Daje możliwość zakupu sprzętu.

W korporacji często możesz wykupić dosłownie za „symboliczną” sumę używany komputer, telefon, czy nawet samochód. No chyba, że stać Cię by w swoją firmę wyposażyć tylko w nowe sprzęty 🙂 .

 

Zanim rzucisz pracę w korporacji naucz się dbać o work life balance

Zanim rzucisz pracę w korporacji, naucz się dbać o work life balance. Jeśli tego nie potrafisz, to we własnej firmie tym bardziej nie będziesz tego, ani umiała, ani robiła.

Zanim rzucisz pracę w korporacji sprawdź, czy jednak to właśnie dzięki niej nie jest Ci łatwiej zadbać o work life balance. Może najpierw sprawdź, czy nie należy po prostu zmienić korporacji zamiast rzucać się na własną firmę. Może najpierw sprawdź, czy to Twoje przekonania i perfekcjonistyczne zapędy nie pozwalają Ci odpuścić, zamknąć pracy w biurku i wyjść z firmy o ludzkiej porze i z czystym sumieniem oddać się przyjemnym sprawom i …odpocząć. Może to nie szef ma wobec Ciebie wygórowane oczekiwania, ale sama je na siebie nakładasz? Może da się polubić pracę, którą wykonujesz i pracować z pasją na etacie? Ale o tym innym razem…

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Co dla Ciebie znaczy kariera?

Aby odpowiedzieć na pytanie, co znaczy kariera, nie wystarczy podać definicji ze Słownika Języka Polskiego. Aczkolwiek chętnie posłużę się Wikipedią, która podaje, że:


Kariera to droga profesjonalnego rozwoju, którą człowiek ma zamiar przejść w swym zawodowym życiu. Rozumienie tego pojęcia jest zawsze bardzo subiektywne, co nie jest błędem, gdyż każdy ma prawo do innego spojrzenia na karierę ponieważ każdy chciałby co innego w swym życiu zawodowym osiągnąć.

Definicja ta wpisuje się w to, co chcę dziś napisać. Wielu osób chce „zrobić karierę”. Pytam ich wtedy, co to dla nich znaczy i po co chcą zrobić karierę? Odpowiedzi, jakie słyszę, są za każdym razem inne i czasem bardzo zaskakujące. Nie zawsze bowiem chodzi o pięcie się po szczeblach.

Jak można rozumieć karierę:

Poniżej kilka znaczeń. Czy odnajdujesz w nich swoją definicję?:

  • zdobywanie kolejnych etapów na ścieżce kariery, coraz wyższej pozycji w hierarchii stanowisk
  • osiągania coraz wyższego poziomu profesjonalizmu danym zawodzie lub dziedzinie
  • osiąganie sukcesu w danej dziedzinie
  • zdobywanie różnych doświadczeń zawodowych
  • przebieg pracy zawodowej na przestrzeni życia
  • zdobywanie różnych doświadczeń i pełnienie różnych ról nie tylko zawodowych

Typy karier:

Richard Bolles, autor słynnego bestsellerowego podręcznika na osób projektujących karierę i poszukujących pracy „Jakiego koloru jest twój spadochron?” wyróżnia następujące typy kariery:

  • Kariera jako wyścig – osoby, które w ten sposób postrzegają karierę, traktują obszar pracy zawodowej jako pole do rywalizacji. W związku z tym potrzebują aktywności, ciągłego pobudzenia, wyzwań i podejmowania ryzyka. Motywuje ich potrzeba osiągnięć, ambicja, chęć zdobycia autorytetu i władzy.
  • Kariera jako galopujący koń – ten typ kariery spotyka się z zainteresowaniem osób, które czerpią przyjemność w wykonywanej przez siebie pracy. O ile dla osób z pierwszej grupy ważna jest wygrana w wyścigu, o tyle dla osób z drugiej grupy liczy się sam udział w nim i galop. Zatem ważna dla nich jest satysfakcja z pracy, możliwość rozwoju, przekraczania własnych granic, chęć doskonalenie, bycia coraz lepszym – niekoniecznie lepszym od innych.
  • Kariera jako wóz – dla osób tak rozumiejących karierę najważniejsze jest, co ich praca wnosi w życie innych, jaki jest jej ostateczny efekt. Energię czerpią z podejmowania działań, które odzwierciedlają ich wartości i dają możliwość stania się lepszym człowiekiem. Zatem biorąc udział w wyścigu, nie chodzi im o wygraną ani sam galop, ale o to, co dostarczą w wozie, który ciągną. Im bardziej ich praca służy innym, tym większą czerpią z niej satysfakcję.

Kariera jako wartość

Sama muszę przyznać, że kariera pojmowana jako sukces, władza, kolejne szczeble nigdy nie była moim priorytetem. Zawsze jednak ważna była praca. A dlaczego? ? Bo daje satysfakcję, sprawia, że czuję się pomocna ( a lubię czuć się pomocna) i oczywiście pozwala mi żyć na określonym poziomie. Praca jest integralną częścią mojego życia – równie ważną jak inne obszary. Być może dlatego kariera jako pewna linia, ciąg stanowisk, pięcie się po drabinie, kojarzyła mi się z koniecznością poniesienia strat w innych dziedzinach życia.

Oczywiście kariera może być wartością. Jakkolwiek rozumiana. Jednak co, jeśli ktoś, kto osiągnął szczyt tradycyjnie pojmowanej kariery, a więc wspiął się możliwie wysoko po szczeblach stanowisk i nie czuje się człowiekiem sukcesu? Może dlatego, że to nie te szczeble, nie władza, nie kontrola są dla niego wartościami, ale np. nawiązywanie głębokich relacji, ale to mu się nie udało w przebiegu swojej kariery, bo był zajęty awansowaniem, a nie budowaniem relacji.

Dlatego tak często podkreślam, by wiedzieć, co jest dla Ciebie ważne.

Niemniej istotne jest odpowiedzieć sobie na pytanie: Co dla mnie znaczy kariera?

„Prawdziwą karierę robi ten, kto umie z zawodowej części życia uczynić wartość, a nie obszar poświęceń”

Dariusz Duma

Kariera, czy życie, a może kariera w życiu

Jeszcze do niedawna ścieżki karier w firmach opisywały krok po kroku postęp i głównie pięcie się na kolejne poziomy hierarchii stanowisk. Takie ścieżki mają dziś szanse powodzenia tam, gdzie liczy się stabilność zatrudnienia. Jednak zmiany na rynku pracy wymusiły także zmiany w kształtowaniu ścieżek karier.  Możliwość pięcia się w górę w ramach jednego działu wciąż jest ważne. Jednak coraz częściej istotne jest także zdobywanie innych doświadczeń, umiejętności, ale też możliwość godzenia pracy z życiem prywatnym.

Kiedyś kariera mocno łączyła się z poświęceniem innych dziedzin życia. Dziś zarówno mężczyźni, jak i kobiety chcą większej równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Co za tym idzie, szukają pracy umożliwiającej elastyczne podejście do jednych i drugich obowiązków. Pracy, która jest częścią życia. Nie takiej, która wypełnia całe życie i nie pozostawia miejsca i sił na nic poza nią.

„Planujemy styl życia,  nie karierę”

Tim Ferris

Zmiany na rynku pracy i w podejściu do kariery

Według danych statystycznych pięćdziesiąt lat temu przeciętny okres zatrudnienia na jednym stanowisku w firmie wynosił ponad 23 lata . Obecnie zmniejszył się niemal ośmiokrotnie – do 3,5 roku. Oznacza to, że dzisiejsi dwudziestolatkowie w czasie swej kariery zawodowej zmienią pracę nawet 15 razy.

Kiedyś uczono mnie, by zwracać uwagę podczas rekrutacji, by nie zatrudniać tzw. skoczków. Kandydatów często zamieniających pracodawcę oceniano jako nielojalnych, niegodnych zaufania, niekonsekwentnych. Tymczasem dziś naturalne wydaje się, że cykl pracy u jednego pracodawcy wygląda następująco:

Najpierw inwestujemy swój czas, energię, zasoby, umiejętności w nową pracę. Następnie zdobywamy doświadczenie, nowe umiejętności, aż w końcu poziom tychże przekroczy ten, który jest wymagany na danym stanowisku. Jeśli firma nie ma pracownikowi nic do zaoferowania, to jak długo będzie on chciał pracować w tym samym miejscu, poniżej swoich kompetencji, możliwości i ambicji?

Dlatego nie zdziw się, gdy rekruter zapyta Cię, dlaczego pracujesz na tym samym stanowisku, w tym samym miejscu skoro jesteś tak dobra?

Dziś coraz częściej pracownik nie tyle szczyci się lojalnością wobec pracodawcy, co buduje swoją markę. Spójrz choćby na portale typu Goldenline, czy Linkedin, na których tworzymy swoje profile i chcemy być postrzegani jako profesjonaliści, eksperci w swych dziedzinach.

Coraz częściej mówi się o karierze bez granic, która zakłada:

  • dużą mobilność,
  • budowanie własnej wartości rynkowej, liczącej się poza miejscem aktualnego zatrudniania
  • zanikanie granic między obszarem aktywności zawodowej a sfera życia osobistego i rodzinnego
  • networking i zdobywanie zatrudnienia poprzez polecenia, a nie na drodze tradycyjnej rekrutacji

Zatem coraz częściej kariera to nie praca dla jednego pracodawcy i pięcie się po szczeblach w hierarchii stanowisk, a zatem niekoniecznie zatrudnienie na etat, nie tylko dla jednego pracodawcy, czy w jednym miejscu.

Człowiek sukcesu – Kto robi karierę?

Kim zatem jest człowiek sukcesu, jeśli nie ten, kto zdobył szczyt?

Aby uznać karierę za satysfakcjonującą dobrze byłoby, by spełniała poniższe kryteria:

  • Zadowolenie z pracy, z zakresu wykonywanych obowiązków
  • Energia i chęć do pracy
  • Umiejętność zarażania swoja pasją
  • Zgodność pracy zawodowej z zainteresowaniami, wartościami
  • Otwartość na nowe doświadczenie, chęć doskonalenia
  • Dzielenie się swoimi doświadczeniami i wiedzą z innymi
  • Ogólne zadowolenie z życia

Co za tym idzie karierę robi ten, kto jest zadowolony z tego, czym się zajmuje. Nieistotne, czy wychowuje dzieci, traktuje etat jako bufor bezpieczeństwa, a pasję realizuje na innej płaszczyźnie, czy działa na własny rachunek.

Każdy z nas robi karierę

Śmiało można powiedzieć, że dziś karierę robi każdy. Aktualnie jesteś odpowiedzialna za swoją karierę jeszcze bardziej. Dlatego zasadnym jest pytanie czy np. w imię bycia konsekwentną i za cenę utraty work life balance tkwisz w miejscu, które Ci z równych względów nie odpowiada, ale daje stabilizację i poczucie spójnej kariery. Oczywiście jeśli to są Twoje priorytety, to tak trzymaj. Jeśli jednak nie, to popatrz na swoją karierę szerzej. Wszystko, co robisz na przestrzeni życia składa się na Twoją karierę. Urlop wychowawczy, wyprawa dookoła świata to de facto nie przerwy w karierze, a pewne jej etapy.

A co dla Ciebie znaczy kariera?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

Chcesz zachować work life balance? Zmień pracę na mniej płatną

Zmień pracę na mniej płatną? Tak wiem, myślisz, że oszalałam. W duchu powtarzasz: „Przecież ona nic nie wie o mojej sytuacji. Nie wie, jaką mam ratę kredytu, ile kosztuje mnie utrzymanie samochodu, ile zajęcia pozalekcyjne dzieci.”

To prawda. Nic o Tobie nie wiem (więc chętnie Cię poznam poniżej w komentarzu, na moim fanpage’u lub w grupie Work Life Balance w praktyce).

Może nawet nie piszę o Tobie ani do Ciebie.

Jednak jeśli pracujesz w miejscu, którego szczerze nienawidzisz. Jeśli wykonujesz zadania, które Cię mierżą albo przerastają. Masz szefa, który nic nie rozumie. Pracujesz grubo ponad standardowe 8 godzin dziennie ( nie raz na jakiś czas, tylko codziennie – 10, 12, a w porywach może i 16 godzin). Wracasz do domu zmęczony, przytłoczony ilością tematów, odpowiedzialnością, jaka na Tobie ciąży i jeszcze zabierasz ze sobą pracę. Narzekasz na swoje życie, na brak czasu na cokolwiek innego niż sen, ale świetnie zarabiasz – czyli przynajmniej dwa razy tyle ile wynoszą Twoje stałe wydatki to – piszę o Tobie.

Oczywiście alternatywą jest zmiana pracy na nawet lepiej płatną. Tylko upewnij się, że na pewno zapłacą Ci więcej za mniejszą odpowiedzialność, mniej obowiązków z gwarancją wyrozumiałego szefa i ciekawe zadania.

Jeśli nie, to rozważ moją propozycję, a przy okazji sprawdź, czy nie dałeś się zamknąć w złotej klatce.

 

Najpierw jednak odpowiedz sobie na pytanie:

Co jest dla Ciebie ważne?

Oczywiście jeśli ważne są dla Ciebie pieniądze, prestiż, stanowisko, to daruj sobie czytanie tego posta i poświęć swój cenny czas na przyjemniejsze sprawy. Jeśli wydajesz 15 tysięcy na wakacje co roku i otwierasz oczy i usta ze zdziwienia, że można inaczej. Że można wydać 5 tysięcy i też karmić słonie na Sri Lance albo równie przyjemnie odpocząć w lesie na Mazurach „za grosze”, to odpuść.

Zakładam jednak, że jeśli przy totalnym zarobieniu, braku czasu dla rodziny i siebie znalazłeś chwilę, żeby odwiedzić bloga, który podejmuje tematykę work life balance, to coś jest na rzeczy. I być może jednak ważne jest dla Ciebie tzw. święty spokój, rodzina, chciałbyś mieć więcej czasu dla siebie, na swoje pasje.

W określeniu Twoich priorytetów pomogą Ci ćwiczenia, jakie możesz znaleźć w darmowym mini e-booku  „5 kroków do równowagi”.

Jeśli już wiesz, co jest dla Ciebie ważne i niekoniecznie są to pieniądze, to czytaj dalej.

 

Oszacuj swoje wydatki

Zastanów się, jakie wydatki ponosisz w ciągu roku. Mam tu na myśli to, z czego nie jesteś w stanie albo nie możesz zrezygnować. Na razie zostaw w spokoju stałe opłaty jak ratę, czynsz i jedzenie. Chodzi mi np. o wakacje minimum raz w roku, wizyty lekarskie, stomatologa, wyprawki szkolne, prezenty urodzinowe, rocznicowe, świąteczne, książki, kursy, koszty związane z użytkowaniem auta ( chyba że z auta możesz zrezygnować 🙂 )

Zsumuj te kwoty i następnie podziel na 12. Kwotę jaką otrzymasz, dodaj do swoich stałych miesięcznych wydatków. Sam wiesz najlepiej, co to jest: Czynsz? Rata kredytu? Może bilety miesięczne dla dzieci, jeśli ich nie wozisz.

Dolicz to tego kwotę na tzw. nieprzewidziane sytuacje oraz minimalną kwotę, jaką miesięcznie chciałbyś odkładać. Jeśli wychodzi Ci dokładnie tyle albo niewiele mniej niż zarabiasz to daruj sobie ciąg dalszy albo…

 

Zastanów się, z czego możesz zrezygnować, co możesz mieć taniej

Może nie muszą to być wypasione wakacje. Może dzieci nie potrzebują wszystkich tych dodatkowych zajęć. Może nie musicie nosić markowych ubrań i tak często jadać na mieście. Tylko Ty wiesz, z czego jesteś w stanie zrezygnować.

Dokonaj kalkulacji raz jeszcze. Jeśli okaże się, że jednak wystarczy Ci mniejsza kwota, to zastanów się, czy jesteś w stanie zrezygnować też z odpowiedzialności, być może stanowiska, „renomowanej firmy” w cv, gdyż mniejsze wynagrodzenie prawdopodobnie będzie się wiązać z pracą trochę poniżej Twoich możliwości, ale w zamian…

 

Co możesz zyskać

Po pierwsze czas – jeśli aktualnie często jeździsz w delegacje albo Twoje stanowisko obarczone jest taką ilością obowiązków, że nie wyrabiasz się w 40 godzinach tygodniowo, to może dzięki tej mniej płatnej pracy będziesz częściej na miejscu i będziesz w niej spędzał mniej czasu. Ten z kolei będziesz mógł poświęcić na swoje pasje. Może będziesz musiał zrezygnować z benefitów, ale zyskasz czas z rodziną. Być może dzieci nie pójdą na lekcje jazdy konnej, ale z radością spędzą czas z Tobą na grach planszowych tudzież innych 🙂

Po drugie spokój – jeśli Twoje stanowisko wiąże się z dużą odpowiedzialnością, być może z pracą z tzw. trudnymi klientami, a może od Ciebie zależy czy ktoś otrzyma swoje wynagrodzenie. Być może zarządzasz zespołem osób z pokolenia Y lub Z. A do tego Twój szef ma autorytarny sposób zarządzania, to czy stres, jaki to rodzi każdego dnia jest wart pieniędzy, które zarabiasz? Czy nie lepiej odbić kartę o 17 i zafundować sobie relaks, czy to na własnej kanapie czy na spacerze, czy na spotkaniu ze znajomymi?

 

Dla pełnej jasności nikt Ci nie da gwarancji, że zmieniając pracę, nie trafisz na beznadziejnego szefa albo dopiero z czasem okaże się, że i w nowym miejscu trudno „wyrobić” się w standardowym czasie. Natomiast jeśli narzekasz na aktualną sytuację i nie jest to stan przejściowy, a nic z tym nie zrobisz, to mało prawdopodobne, by coś zmieniło się samo.

Z kolei jeśli w nowej pracy znowu dajesz się całkowicie pochłonąć, to warto się przyjrzeć, czy nie jesteś ofiarą własnego perfekcjonizmu. Ale to już osobny temat.

 

A Ty byłbyś skłonny zmienić pracę na mniej płatną?

Miłego dnia

Gracjana

 

PS. Jeśli potrzebujesz podyskutować na temat równowagi w Twoim życiu zapraszam do grupy Work Life Balance w praktyce na Facebooku

15 sygnałów, że czas zmienić pracę

Kolejny długi weekend spędzasz w biurze albo znowu wziąłeś pracę ze sobą na grilla?

Nie pamiętasz, kiedy ostatnio beztrosko spędzałeś majówkę, a nie prowadzisz własnej firmy, która w tym czasie zbiera najlepsze żniwo.

Być może za cenę wolnego czasu i równowagi pomiędzy pracą a życiem prywatnym dałeś się zamknąć w złotej klatce? Sprawdź tutaj.

 

Kiedy powiedzieć sobie dość i zmienić pracę?

Continue reading „15 sygnałów, że czas zmienić pracę”